Związkowcy wyszli na ulice - protesty potrwają do soboty
Zgodnie z zapowiedziami, 11 września rozpoczął się strajk generalny organizowany przez NSZZ „Solidarność”, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych oraz Forum Związków Zawodowych. Ma on potrwać do soboty 14 września. W ten sposób związkowcy chcą wyrazić swój sprzeciw wobec coraz gorszych warunków życia polskich pracowników, wysokiego bezrobocia czy zmian w systemie emerytalnym.
NSZZ „Solidarność” wraz z Ogólnopolskim Porozumieniem Związków Zawodowych (OPZZ) oraz Forum Związków Zawodowych (FZZ) zapowiadały strajk generalny już od dwóch miesięcy, czyli od momentu, gdy okazało się, że negocjacje Komisji Trójstronnej nie przynoszą oczekiwanych przez związkowców efektów.
Ostatnie pełne posiedzenie Komisji Trójstronnej, do której zalicza się związki zawodowe, pracodawców oraz rząd, zostało zerwane przez związkowców po tym, jak stwierdzono, że nie ma szans na uzyskanie porozumienia. Związkowcy dość długo przygotowywali się do strajku, planując wszystkie jego elementy. Zapowiedziano, że organizowane będą zarówno protesty, jak i strajki.
Przede wszystkim, związki nie zgadzają się z wprowadzeniem elastycznego czasu pracy i domagają się wycofania tej zmiany z Kodeksu pracy. Podobnie jest w przypadku wydłużonego okresu rozliczeniowego – związkowcy chcą, by ten zapis także został wycofany z Kodeksu.
Poza tym, domagają się dymisji aktualnego ministra pracy i polityki społecznej, Władysława Kosiniaka-Kamysza. Chcą też wyższej płacy minimalnej oraz podwyższenia progów dochodowych, które obowiązują przy przyznawaniu świadczeń rodzinnych oraz socjalnych.
Oprócz tego, związki chcą, by państwo przekazywało większe środki na walkę z bezrobociem, zajęło się problemem umów „śmieciowych” i cofnięcia zapisu o wydłużonym wieku emerytalnym. Jeszcze inną kwestią, o jaką walczą związki zawodowe jest wprowadzenie szeregu różnorodnych zmian pozwalających na poprawę działania ochrony zdrowia w naszym kraju.
Przedstawiciele polskich pracowników jasno przedstawili swoje postulaty. Niemniej jednak, OPZZ twierdzi, że nie dąży do osiągania celów politycznych i skupia się wyłącznie na dobru pracowników, zaś „Solidarność” twierdzi, że poniekąd chodzi też o zmuszenie rządu do ustąpienia.
Niemniej jednak, wszystkie oddziały związkowców biorących udział w protestach przyznają, że mają ogromne zastrzeżenia do pracy wspomnianego już ministra pracy i polityki społecznej, jak też do minister edukacji narodowej, Krystyny Szumilas. Zarzuca się jej, że nie potrafi prowadzić kontroli jakości oświaty. Z powodu zarzutów wobec MEN, w protestach udział ma wziąć grupa ok. tysiąca nauczycieli.
Rozpoczynające się dzisiaj Ogólnopolskie Dni Protestu odbywają się pod hasłem „Dość lekceważenia społeczeństwa”. W środę protesty będą jeszcze stosunkowo niewielkie, bo udział w demonstracjach ma wziąć ok. 20 tysięcy osób. Nawet pięciokrotnie więcej pracowników może pojawić się na ulicach Warszawy w sobotę, ostatniego dnia protestów.
W środę ma również powstać miasteczko namiotowe przed Sejmem. Odbywać mają się również pikiety pod budynkami poszczególnych resortów. Jutro i pojutrze zaplanowano natomiast debaty z ekspertami.
[AKTUALIZACJA]
Do Warszawy wciąż przyjeżdżają autokary wypełnione związkowcami chcącymi wziąć udział w protestach. Pod ministerstwem pracy i polityki społecznej, ministerstwem gospodarki, a także resortami skarbu państwa, transportu, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, zdrowia oraz rolnictwa zebrały się kilkutysięczne grupy osób, które po godzinie 12:00 miały rozpocząć pikiety.
Miasteczko namiotowe przed Sejmem ma zostać oficjalnie otwarte o godzinie 14:00, czyli po tym, jak demonstranci zakończą protesty pod ministerstwami. Będzie ono czynne aż do soboty, do końca akcji.
Ostatnie pełne posiedzenie Komisji Trójstronnej, do której zalicza się związki zawodowe, pracodawców oraz rząd, zostało zerwane przez związkowców po tym, jak stwierdzono, że nie ma szans na uzyskanie porozumienia. Związkowcy dość długo przygotowywali się do strajku, planując wszystkie jego elementy. Zapowiedziano, że organizowane będą zarówno protesty, jak i strajki.
Przede wszystkim, związki nie zgadzają się z wprowadzeniem elastycznego czasu pracy i domagają się wycofania tej zmiany z Kodeksu pracy. Podobnie jest w przypadku wydłużonego okresu rozliczeniowego – związkowcy chcą, by ten zapis także został wycofany z Kodeksu.
Poza tym, domagają się dymisji aktualnego ministra pracy i polityki społecznej, Władysława Kosiniaka-Kamysza. Chcą też wyższej płacy minimalnej oraz podwyższenia progów dochodowych, które obowiązują przy przyznawaniu świadczeń rodzinnych oraz socjalnych.
Przedstawiciele polskich pracowników jasno przedstawili swoje postulaty. Niemniej jednak, OPZZ twierdzi, że nie dąży do osiągania celów politycznych i skupia się wyłącznie na dobru pracowników, zaś „Solidarność” twierdzi, że poniekąd chodzi też o zmuszenie rządu do ustąpienia.
Niemniej jednak, wszystkie oddziały związkowców biorących udział w protestach przyznają, że mają ogromne zastrzeżenia do pracy wspomnianego już ministra pracy i polityki społecznej, jak też do minister edukacji narodowej, Krystyny Szumilas. Zarzuca się jej, że nie potrafi prowadzić kontroli jakości oświaty. Z powodu zarzutów wobec MEN, w protestach udział ma wziąć grupa ok. tysiąca nauczycieli.
Rozpoczynające się dzisiaj Ogólnopolskie Dni Protestu odbywają się pod hasłem „Dość lekceważenia społeczeństwa”. W środę protesty będą jeszcze stosunkowo niewielkie, bo udział w demonstracjach ma wziąć ok. 20 tysięcy osób. Nawet pięciokrotnie więcej pracowników może pojawić się na ulicach Warszawy w sobotę, ostatniego dnia protestów.
W środę ma również powstać miasteczko namiotowe przed Sejmem. Odbywać mają się również pikiety pod budynkami poszczególnych resortów. Jutro i pojutrze zaplanowano natomiast debaty z ekspertami.
[AKTUALIZACJA]
Do Warszawy wciąż przyjeżdżają autokary wypełnione związkowcami chcącymi wziąć udział w protestach. Pod ministerstwem pracy i polityki społecznej, ministerstwem gospodarki, a także resortami skarbu państwa, transportu, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, zdrowia oraz rolnictwa zebrały się kilkutysięczne grupy osób, które po godzinie 12:00 miały rozpocząć pikiety.
Miasteczko namiotowe przed Sejmem ma zostać oficjalnie otwarte o godzinie 14:00, czyli po tym, jak demonstranci zakończą protesty pod ministerstwami. Będzie ono czynne aż do soboty, do końca akcji.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.