Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi – podsumowanie
Wczoraj wieczorem, po 16 dniach sportowych zmagań, rozpoczęte 7 lutego Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi zostały zakończone. Polacy wypadli na nich rewelacyjnie i po raz pierwszy w historii przywieźli z zimowej Olimpiady aż 4 złote medale. Do kolekcji dołączyło 1 srebro i 1 brąz. Liderem medalowej tabeli byli Rosjanie, dla których będzie to pocieszeniem po wydaniu niemal 51 miliardów dolarów na organizację igrzysk.
Dla Polaków Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi na pewno pozostaną niezapomniane. 4 złote medale to dla nas niebywały sukces, a srebro i brąz są ich doskonałym uzupełnieniem. Dwa najwyższe stopnie podium dla Kamila Stocha, świetny wyścig Justyny Kowalczyk, no i rewelacyjna jazda Zbigniewa Bródki zapewniły nam wiele emocji. Nie inaczej było przedostatniego dnia Olimpiady, gdy polscy panczeniści i panczenistki zdobyli kolejno brąz i srebro w sztafetach.
Wszyscy wiemy, że medale olimpijskie to, przede wszystkim, prestiż, ale jak przekładają się one na finanse? Polski Komitet Olimpijski jeszcze nie wypłacił naszym medalistom pieniędzy za zachwycające występy w Soczi, jednak stawki premii utrzymują się na tym samym poziomie, co w Londynie, więc wiadomo, że za złoto sportowcy otrzymają po 120 tysięcy złotych. Zdobycie srebra gwarantuje przypływ gotówki w wysokości 80 tysięcy złotych, a za brąz dostaje się 50 tysięcy złotych. PKOl poinformował, że premie zostaną wypłacone na początku kwietnia.
Chociaż to wyraźnie mniej, niż otrzymali sportowcy za medale w Vancouver w 2010r. (odpowiednio 250 tys., 150 tys. i 100 tys.), to jednak pamiętajmy, że część medalistów dodatkowo otrzyma gratyfikację od związków sportowych, do których przynależą. Mogą też liczyć na premię od swoich sponsorów. Sportowcy z pewnością będą mogli również liczyć na udział w reklamach, co stanie się dla nich kolejnym źródłem dochodów.
Mimo zaskoczenia liczbą zdobytych medali, PKOl zapewnia, że pieniędzy wystarczy dla wszystkich, ponieważ na wysokości zadania stanęli sponsorzy. Niekoniecznie zachwyca jednak polityka PKOl w kwestii finansowania wyjazdu sportowców do Soczi. Część zawodników musiała uzbierać fundusze samodzielnie. Na finansowanie nie mógł liczyć np. nasz złoty panczenista Zbigniew Bródka, który wyjechał, dzięki własnym oszczędnościom i wsparciu finansowemu udzielonemu przez internautów.
Ale nie zapominajmy, że poza prestiżem i pieniędzmi, medale olimpijskie to jeszcze promocja danej dyscypliny. Już od momentu, w którym Bródka zdobył złoto jest niemal pewnym, że polskie dzieci ruszą na lodowiska. To natomiast oznacza, że warto wreszcie zainwestować w porządny tor, na którym ćwiczyć będą mogli kolejni mistrzowie. Skoro zdobywamy 3 medale na ZIO nie mając toru, to ile krążków moglibyśmy zdobyć, gdybyśmy wyłożyli więcej pieniędzy na rozwój łyżwiarstwa szybkiego i zapewnili zawodnikom dobre warunki do treningów?
O pieniądzach Polacy powinni pomyśleć tym bardziej, że wielu marzy się organizacja ZIO w Krakowie. Miałyby one odbyć się w 2022r. Warto zadać sobie pytanie, czy w ciągu 8 lat naprawdę bylibyśmy w stanie pozyskać tak ogromne fundusze, by przygotować warunki do przyjazdu tysięcy zawodników i do rozegrania ok. 100 konkurencji należących do 15 dyscyplin sportowych. Nie dorastamy do pięt Rosji, która była w stanie zorganizować najdroższe igrzyska w historii.
Co prawda, mało kto rozumie, dlaczego Rosjanie wydali na organizację ZIO niemal 51 miliardów dolarów, przygotowując zawody droższe od wszystkich dotychczasowych 21 zimowych olimpiad razem wziętych. Soczi kosztowało nawet więcej od IO w Londynie, choć w lecie rozgrywa się zdecydowanie więcej konkurencji i pojawia się na nich dużo większa grupa sportowców.
Niemniej jednak, nawet nie zagłębiając się w poszczególne wydatki Rosjan, można stwierdzić, że Polska nie wydaje się być krajem gotowym do tak ogromnego przedsięwzięcia nawet, gdyby zgodnie opinią niektórych ekspertów, ZIO w Krakowie kosztowały "tylko" 600 milionów złotych . Tym bardziej, że nigdzie nie jest powiedziane, iż wydatki rzeczywiście się zwrócą. Rzeczywiście, może tak być, lecz nie jest to żadną normą. W Soczi chyba nikt nie spodziewa się, że inwestycje w organizację mogą się zwrócić.
Wszyscy wiemy, że medale olimpijskie to, przede wszystkim, prestiż, ale jak przekładają się one na finanse? Polski Komitet Olimpijski jeszcze nie wypłacił naszym medalistom pieniędzy za zachwycające występy w Soczi, jednak stawki premii utrzymują się na tym samym poziomie, co w Londynie, więc wiadomo, że za złoto sportowcy otrzymają po 120 tysięcy złotych. Zdobycie srebra gwarantuje przypływ gotówki w wysokości 80 tysięcy złotych, a za brąz dostaje się 50 tysięcy złotych. PKOl poinformował, że premie zostaną wypłacone na początku kwietnia.
Chociaż to wyraźnie mniej, niż otrzymali sportowcy za medale w Vancouver w 2010r. (odpowiednio 250 tys., 150 tys. i 100 tys.), to jednak pamiętajmy, że część medalistów dodatkowo otrzyma gratyfikację od związków sportowych, do których przynależą. Mogą też liczyć na premię od swoich sponsorów. Sportowcy z pewnością będą mogli również liczyć na udział w reklamach, co stanie się dla nich kolejnym źródłem dochodów.
Mimo zaskoczenia liczbą zdobytych medali, PKOl zapewnia, że pieniędzy wystarczy dla wszystkich, ponieważ na wysokości zadania stanęli sponsorzy. Niekoniecznie zachwyca jednak polityka PKOl w kwestii finansowania wyjazdu sportowców do Soczi. Część zawodników musiała uzbierać fundusze samodzielnie. Na finansowanie nie mógł liczyć np. nasz złoty panczenista Zbigniew Bródka, który wyjechał, dzięki własnym oszczędnościom i wsparciu finansowemu udzielonemu przez internautów.
O pieniądzach Polacy powinni pomyśleć tym bardziej, że wielu marzy się organizacja ZIO w Krakowie. Miałyby one odbyć się w 2022r. Warto zadać sobie pytanie, czy w ciągu 8 lat naprawdę bylibyśmy w stanie pozyskać tak ogromne fundusze, by przygotować warunki do przyjazdu tysięcy zawodników i do rozegrania ok. 100 konkurencji należących do 15 dyscyplin sportowych. Nie dorastamy do pięt Rosji, która była w stanie zorganizować najdroższe igrzyska w historii.
Co prawda, mało kto rozumie, dlaczego Rosjanie wydali na organizację ZIO niemal 51 miliardów dolarów, przygotowując zawody droższe od wszystkich dotychczasowych 21 zimowych olimpiad razem wziętych. Soczi kosztowało nawet więcej od IO w Londynie, choć w lecie rozgrywa się zdecydowanie więcej konkurencji i pojawia się na nich dużo większa grupa sportowców.
Niemniej jednak, nawet nie zagłębiając się w poszczególne wydatki Rosjan, można stwierdzić, że Polska nie wydaje się być krajem gotowym do tak ogromnego przedsięwzięcia nawet, gdyby zgodnie opinią niektórych ekspertów, ZIO w Krakowie kosztowały "tylko" 600 milionów złotych . Tym bardziej, że nigdzie nie jest powiedziane, iż wydatki rzeczywiście się zwrócą. Rzeczywiście, może tak być, lecz nie jest to żadną normą. W Soczi chyba nikt nie spodziewa się, że inwestycje w organizację mogą się zwrócić.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.