Petro Poroszenko jest już oficjalnym prezydentem Ukrainy. Jego zaprzysiężenie odbyło się wczoraj o godzinie 9:00 czasu polskiego. Na uroczystości pojawili się przedstawiciele 20 krajów z całego świata. Polska była reprezentowana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Na zaprzysiężenie przybyli też m.in. wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden i przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy.

Wkrótce po oficjalnym przejęciu władzy w państwie, Poroszenko pojawił się na placu św. Zofii, gdzie przejął zwierzchnictwo na ukraińskimi siłami zbrojnymi. Tam również doszło do podniesienia sztandaru prezydenckiego.

Po uroczystości zaprzysiężenia Poroszenko i Komorowski wraz z prezydent Litwy Dalią Grybauskaite mieli spotkać się, by omówić kwestię stworzenia wspólnej brygady wojskowej, do której istnienia trzy państwa zobowiązały się na mocy umowy podpisanej w 2009r. Miałaby ona składać się z 4,5 tysiąca żołnierzy. Wedle ustaleń, miejscem jej stacjonowania miałby być Lublin.

Niemniej jednak, najważniejszym elementem wczorajszego dnia – zaraz obok samego zaprzysiężenia – była przemowa Petra Poroszenki, który zobowiązał się przed swoimi rodakami oraz reprezentantami innych krajów do podjęcia wszelkich możliwych starań mających na celu odzyskanie Krymu oraz przyłączenie Ukrainy do Unii Europejskiej.

Co prawda, władze autonomii Krymskiej są przekonani, że nowy prezydent nie będzie w stanie z powrotem przyłączyć półwyspu do Ukrainy. Pojawiają się jednak głosy z zewnątrz, że skoro większość mieszkańców Krymu chciała aneksji ziem przez Rosję, to tak powinno pozostać.

Jeśli chodzi o UE, to Poroszenko przyznał wczoraj, że zależy mu na możliwie najszybszym podpisaniu handlowej części umowy stowarzyszeniowej ze Wspólnotą. Dodał, że chciałby, aby Ukraina mogła w przyszłości zostać pełnoprawnym członkiem unii.