Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Fundacja Republikańska sporządziły raport, z którego wynika, że w ciągu niespełna 10 najbliższych lat Zakład Ubezpieczeń Społecznych upadnie. ZPP i FR twierdzą, że rząd podchodzi zbyt optymistycznie do całej sprawy, a przez to zawyża przewidywania związane z ZUS.

Obie jednostki analizujące sytuację ZUS-u są przekonane, że jego kondycja w najbliższym czasie będzie się wyraźnie pogarszała. Wśród głównych prognoz rządu, które są podważane zarówno przez ZPP, jak i FR znajdują się te dotyczące stabilnego wzrostu gospodarczego utrzymującego się nawet przez kilkadziesiąt najbliższych lat, jak i stały wzrost realnych płac.

Oprócz tego, politycy zakładają, że w najbliższych latach czeka nas spadek bezrobocia, bądź chociaż jego stabilizacja. Dodatkowo, rząd krytykowany jest za to, że w swoich prognozach nie uwzględnia spraw takich, jak choćby uwzględnienie migracji ludności.

Właśnie fakt, że rząd nie potrafi realnie ocenić sytuacji gospodarczej w kraju, a przez to nie jest w stanie podać wiarygodnych prognoz sprawia, że przepowiadany jest rychły upadek ZUS-u. Problemem jest też niski przyrost naturalny. Według twórców „Raport o sytuacji ZUS”, zakład stanie się bankrutem w ciągu najbliższych 5-8 lat.

Już teraz szacuje się, że w ujęciu rocznym ogólna suma obciążenia finansów publicznych wydatkami związanymi z systemem emerytalnym sięga ok. 130 miliardów złotych. Stanowi to ok. 30% wszystkich wydatków budżetowych w naszym kraju.

Jako, że jesteśmy społeczeństwem starzejącym się, z każdym rokiem wydajemy na emerytury coraz więcej. Wylicza się, że w przyszłym roku dotacja budżetowa na wsparcie dla systemu emerytalnego ma wynosić 40 miliardów złotych. To tym bardziej niepokojące, że w tym czasie ZUS przejmie aktywa należące do OFE, a to oznacza, że znacznie pogarsza się kondycja samego ZUS-u.

Co w takim razie będzie z emeryturami? Niestety, dopóki rząd wierzy, że sytuacja będzie się poprawiała, trudno liczyć na to, że podejmie działania mające na celu ratowanie naszych świadczeń. Warto więc oszczędzać na własną rękę, nie do końca wierząc w emerytury z ZUS-u.