Już pojutrze dzień Wszystkich Świętych, więc miliony Polaków wyruszą na cmentarze, by odwiedzić groby swoich bliskich. Poza tym, że jest to dzień zadumy i wspomnień o tych, którzy odeszli, to również najważniejszy dzień w roku dla producentów, dystrybutorów i sprzedawców zniczy oraz wiązanek nagrobnych. To właśnie w ostatnim tygodniu handlarze pojawiali się pod nekropoliami, by sprzedać możliwie najwięcej produktów tego typu.

Jako że okres poprzedzający 1 listopada jest tym czasem w którym sprzedawcy zniczy i kwiatów mogą liczyć na zyski pozwalające utrzymać działalność przez kilka tygodni, a nawet miesięcy, to oczywistym jest, każdemu zależy, żeby jego utarg był tak duży, jak to tylko możliwe. W efekcie, niektórzy chcą dodatkowo zwiększyć go np. poprzez celowe zaniżanie przychodu lub zupełną rezygnację jego ewidencjonowania. W ten sposób unika się odprowadzania podatków lub wyraźnie się je redukuje.

Obawy o to, że sprzedawcy zniczy i kwiatów mogą nie rejestrować wszystkich sprzedawanych towarów sprawiają, że właśnie na kilka dni przed Świętem Zmarłych pod cmentarzami pojawiają się również urzędnicy z jednostek podatkowych, którzy kontrolują legalność przeprowadzanych transakcji.

W razie wykrycia nieprawidłowości związanych z zaniżaniem lub nieliczeniem przychodów, kontrolerzy mogą nałożyć grzywnę w wysokości 3500zł, co stanowi dwukrotność minimalnego wynagrodzenia miesięcznego. Wyższe kary także są możliwe do nałożenia, jednak wtedy nabierają one statusu postępowania zwyczajnego, a nie są traktowane jako mandat.

Żeby mieć pewność, że prowadzona sprzedaż jest legalna, należałoby zarejestrować swoją działalność gospodarczą. Mogą z tego zrezygnować jedynie te osoby, które handlują własnym towarem, czyli np. wiatami wyhodowanymi we własnym ogrodzie. Sprzedaż wszystkich pozostałych towarów należy zgłosić do urzędu miasta lub gminy, gdzie za działalność będzie trzeba zapłacić też podatek.