Dobre wyniki gospodarcze, w tym deficyt budżetowy, który w tym roku - zdaniem ekspertów - już na pewno powinien znaleźć się poniżej poziomu 3% to czynniki zachęcające do wydawania pieniędzy. Rośnie średnia płaca krajowa, w przy okazji podnoszą się realne wynagrodzenia Polaków. Stopy procentowe wciąż znajdują się na bardzo niskich poziomach, a ceny nie tylko nie rosną, ale wręcz maleją. To warunki w pełni sprzyjające różnego typu zakupom.

Eksperci podkreślają, że sytuacja Polski, jak też poszczególnych Polaków uległa poprawie do tego stopnia, że nie musimy myśleć o stałym zaciskaniu pasa. Co więcej, jeśli zechcemy zacząć wydawać pieniądze, to przyczynimy się do napędzania koniunktury, dając firmom łatwiejszy zarobek. Rozwijające się przedsiębiorstwa będą natomiast gotowe do zatrudniania kolejnych osób i do wykładania środków na dalsze inwestycje.

Ekonomiści są przekonani, że widoczna deflacja, w tym głównie spadki cen paliwa i wielu produktów spożywczych zachęcą Polaków do wydawania pieniędzy na inne grupy towarów. To mogłoby ożywić te branże, które w ostatnim czasie nie miały się najlepiej. Chodzi m.in. o branżę rozrywkową i kulturalną, ponieważ to właśnie na tego typu przyjemnościach najbardziej oszczędzaliśmy, gdy było trzeba dbać o każdą złotówkę.

Oczywiście, zwiększone wydatki obywateli mają również przynieść dochód państwu, ponieważ do budżetu będą wpływały podatki VAT i akcyzy nakładane na konkretne produkty. Zwiększone przychody pomogą natomiast łatać dziurę budżetową. To dodatkowo przekonuje analityków, że deficyt w tym roku znajdzie się poniżej 3% PKB. Niemniej jednak zakładany rezultat 2,9% nie jest imponujący, więc w rzeczywistości eksperci będą oczekiwali jeszcze niższego poziomu.

Tym bardziej, że już teraz Komisja Europejska przewiduje, iż zdecydowanie najniższy deficyt będzie można odnotować w przypadku Niemiec i Grecji. Warto dodać, że Hellada jest zmuszona do drastycznych oszczędności przez Trójkę. Był to bowiem jeden z warunków udzielenia Grekom pomocy finansowej przez Europejski Bank Centralny, Komisję Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Pocieszeniem może natomiast pozostać fakt, że według założeń KE, dużo gorzej od Polski wypadnie Hiszpania, w której deficyt ma wynieść 4,6%. Poza tym zdecydowanie w tyle będą takie potęgi jak Francja i Wielka Brytania, w których prognozuje się deficyt wynoszący odpowiednio 4,5% PKB oraz 4,4% PKB.