Informacje na temat planowanych przez Unię Europejską projektów budżetowych na jeden rok podał brytyjski dziennik „Financial Times”. Nie ma jednak żadnego potwierdzenia, że unijni politycy naprawdę chcą wprowadzić je w życie. Eksperci zakładają nawet, że jest to celowe działanie, które ma jedynie skłonić polityków, w tym głównie premiera Wielkiej Brytanii, do zawarcia kompromisu.

Jeśli weźmie się pod uwagę propozycję, aby ustalać nie budżety siedmioletnie, a roczne, to rzeczywiście istniałaby taka opcja, że decyzje podejmowano by bez udziału Wielkiej Brytanii. Gdyby projekty dotyczyły tylko 12 kolejnych miesięcy, to wtedy, zgodnie z zasadami, do ich przegłosowania wystarczałaby większość głosów, a nie jednomyślność członków wspólnoty.

Niestety, wprowadzenie jednorocznych planów budżetowych nie jest proste. Żeby mogło do tego dojść, to najpierw wszystkie kraje unijne muszą zgodzić się na takie rozwiązanie. Poza tym, potrzebna byłaby jednomyślna zgoda w kwestii strony przychodów dla rocznego budżetu.

To natomiast oznaczałoby, że zmniejszyłoby się m.in. prawdopodobieństwo otrzymania rabatów przez Niemcy, Holandię oraz Szwecję. Ponadto, pojawiłyby się problemy z określaniem wszelkich jednostek finansujących działania unijne.

Brytyjski parlament nie przejmuje się doniesieniami gazety. Politycy podkreślają, że z uwagi na fakt, iż to Wielka Brytania jest jednym z ważniejszych płatników netto w Unii Europejskiej, to ma ona ważny głos przy podejmowaniu wszystkich unijnych decyzji. Zaznaczają również, że i tak będą musieli zgodzić się na końcową postać planu budżetowego, a jeśli on z jakiegokolwiek powodu nie będzie im odpowiadał, to na pewno tego nie uczynią.

Przy okazji, współpracownicy brytyjskiego premiera nie ukrywają, że prawdopodobieństwo osiągnięcia kompromisu na unijnym szczycie, który odbędzie się już 22-23 listopada b.r. jest niewielkie. Brytyjczycy są przygotowani na to, że negocjacje w tej sprawie przeciągną się jeszcze na przyszły rok.

Przypomnijmy, że Wielka Brytania domaga się znacznych cięć budżetowych. David Cameron wydaje się być nieugięty pod tym względem - wielokrotnie powtarzał już, że jeśli plan budżetowy nie będzie dostosowany do potrzeb jego kraju, to nie zawaha się zawetować go i walczyć o odpowiedni projekt tak długo, aż będzie on w pełni dopasowany do założeń Brytyjczyków.