Walki w Kairze rozpoczęły się po tym, jak w środę rano policja i wojsko próbowały rozbić dwa największe obozy zwolenników usuniętego ze stanowiska prezydenta Mohammeda Mursiego. Według służb bezpieczeństwa, protestujący przeciwko zmianom politycznym stawiali opór. Natomiast demonstranci uważają, że to policja pierwsza otworzyła ogień.

Według informacji podawanych przez tamtejsze służby medyczne, do tej pory zginęło już 638 osób, a kilka tysięcy zostało rannych. W wyniku walk zniszczono też wiele ważnych instytucji. Agresja kierowana jest głównie wobec chrześcijan – na 22 zniszczone wczoraj kościoły, 7 było katolickich. Zniszczono też klasztor franciszkański. Ponadto, podpalono chrześcijańskie szkoły. Doszło także do dewastacji szpitala.

Choć mija już drugi dzień od rozbicia obozów demonstrantów, to w Kairze nawet na moment nie zapanował spokój. Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się były prezydent zapowiada, że dzisiaj po południowych modłach zorganizuje „marsz gniewu milionów”, który ma być sprzeciwem wobec akcji, jaką przeprowadzono w środę, likwidując obozy zwolenników Mursiego.

W związku z walkami, do których dochodzi w Kairze, polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega turystów przebywających w Egipcie, by zachowali szczególne środki ostrożności. Chodzi głównie o to, by nie opuszczać kurortów nawet, jeśli miałoby to oznaczać rezygnację z części atrakcji. Wiele egipskich zabytków znajduje się bowiem w miejscach szczególnie niebezpiecznych.

Politycy podkreślają przy tym, że Bractwo Muzułmańskie obwinia chrześcijan o usunięcie prezydenta Mursiego, stąd też szczególnie złowrogo jest nastawione do osób tego wyznania. To sprawia, że zagraniczni turyści z naszego rejonu Europy mogą być tam naprawdę niemile widziani.

Podobny apel do swoich obywateli wystosowały Stany Zjednoczone. Amerykański rząd ostrzega, by nie wybierać się do tego kraju na wakacje. Dodatkowo nawołuje, by mieszkający w Egipcie obywatele amerykańscy, jak najszybciej go opuścili. Podkreśla też, aby nie uczestniczyć w żadnych marszach ani manifestacjach nawet, jeśli będą one pokojowe.