Wiele wskazuje na to, że już niedługo Urzędy Skarbowe będą pilnowały podatników w jeszcze większym stopniu niż dotychczas. Ministerstwo Finansów chce bowiem, żeby Skarbówka bliżej przyglądała się działaniom obywateli i częściej nakładała mandaty za przewinienia podatkowe. Zalicza się do nich zarówno lekceważenie obowiązków podatkowych, jak i niedokładne ich wypełnianie.

Warto zaznaczyć, że niedawno pojawiły się głosy, jakoby Skarbówka nadużywała swoich praw i zbyt często nakładała mandaty nawet za drobne przewinienia. Takiego zdania byli m.in. posłowie z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, Jan Warzecha i Bogdan Rzońca. Tej teorii zaprzecza wiceminister finansów, Andrzej Parafianowicz, który jasno stwierdził, że jego resort zachęca Urzędy Skarbowe do wzmożonych działań kontrolnych.

Uwagi odnoszące się do zbyt częstego wystawiania mandatów dotyczyły głównie kwestii spóźnionych deklaracji i oświadczeń podatkowych. Według wspomnianych posłów PiS, nie są to powody do nakładania kar finansowych. Jednak resort finansów twierdzi, że to typowe niedopełnienie obowiązków spoczywających na każdym podatniku, a to oznacza, że zaniedbanie w tej kwestii kwalifikuje się do wystawienia mandatu.

Przeciętna wysokość mandatu wynikającego ze spóźnionego złożenia obowiązkowych dokumentów to ok. 200-300 złotych, choć najwyższa stawka mandatu podatkowego sięga aż 3200 złotych. Najniższa grzywna za wykroczenie skarbowe to 160 złotych. W ubiegłym roku przeciętna kwota mandatu wynosiła 227 złotych. Łącznie, na przestrzeni 12 miesięcy Skarbówka wystawiła wtedy niemal 175 tysięcy kar finansowych.

Oczywiście, jak w każdym innym przypadku, ukarany ma prawo odmowy przyjęcia mandatu. Nie jest to jednak opłacalne, ponieważ sprawa trafia wtedy do sądu, a szanse na jej wygranie są w przypadku podatnika naprawdę nikłe. Sąd może orzec jeszcze wyższą karę, a do tego, podatnik będzie musiał ponieść koszt związany z rozprawą.