Strategia zaangażowania Unii Europejskiej w problemy Republiki Środkowoafrykańskiej została sporządzana przez szefową dyplomacji UE Catherine Ashton, a zaakceptowana przez pozostałych ministrów spraw zagranicznych reprezentujących kraje należące do Wspólnoty. Zgodnie z założeniami, unijni żołnierze mieliby zostać wysłani na misję do Republiki Środkowoafrykańskiej.

Celem europejskiego kontyngentu będzie ochrona ludności cywilnej i poczekanie na ewentualne uspokojenie napiętej sytuacji między katolikami a muzułmanami w tym kraju. W ostatnich czasach niesnaski między wyznawcami obu religii stały się bowiem istnym pogromem doprowadzającym do śmierci coraz większej liczby osób.

Żołnierze z Europy mają zostać wysłani w okolice stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej, Bangi na max. 6 miesięcy. W tamtym regionie ukrywa się obecnie największa grupa uchodźców. Szacuje się, że przy samym lotnisku schronienia szuka nawet do 100 tysięcy osób. Jeśli jednak okaże się, że w innych rejonach ludzie również liczą na pomoc, to żołnierze wysłani z naszego kontynentu nie wykluczają, że rozszerzą obszar swoich działań. Po zakończeniu misji Europejczyków, ich obowiązki przejmą na miejscu żołnierze Unii Afrykańskiej MISCA.

To nie będzie pierwsza europejska misja w tym kraju. Obecnie przebywają tam już żołnierze francuscy, których w tamtych roku było ok. 1600. Francuski prezydent Francis Hollande prosił UE, żeby przyłączyła się i pomogła w uspokojeniu sytuacji, zapobiegając możliwemu ludobójstwu.

Polska już w ubiegłym roku zadeklarowała gotowość do wsparcia francuskich żołnierzy na terenie Republiki Środkowoafrykańskiej. W grudniu premier Donald Tusk poinformował, że jesteśmy w stanie wysłać na Czarny Ląd ok. 50 żołnierzy, którzy mieliby pomagać przebywającym tam Francuzom pod względem zarówno technicznym, jak i logistycznym. Według najnowszych informacji przekazanych przez polskiego ministra obrony Tomasza Siemoniaka, Polacy mieliby wylecieć do Republiki Środkowoafrykańskiej już 1 lutego.