USA zapowiadajÄ… kolejne interwencje w Syrii
USA zdecydowanie zareagowało na użycie przez reżim Baszara al-Asada broni chemicznej, wskutek którego śmierć poniosło 86 osób, w tym 30 dzieci. W piątek nad ranem na bazę lotnictwa Syrii spuszczono 59 pocisków Tomahawk. W trakcie interwencji zginęło 6 osób. Ren odważny krok spotkał się z poparciem sojuszników USA, jednak budzi też pewne kontrowersje.
W piątek o 2:45 rano Stany Zjednoczone ostrzelały bazę lotnictwa syryjskiego Al-Szajrat. Wystrzelono 59 pocisków typu Tomahawk. Wskutek ataku zginęło 6 osób, a przynajmniej takie informacje podało dowództwo armii syryjskiej. Działania USA były odpowiedzią na wtorkowe użycie broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej w syryjskim mieście
Podczas wtorkowego ataku na miejscowość Khan Sheikhoun zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci. Według relacji świadków, wśród których znajdowali się m.in. doświadczeni ratownicy medyczni, do ataku wykorzystano sarin – gaz stworzony na potrzeby III Rzeszy w celach gospodarczych, jednak nigdy nie wykorzystany ze względu na swoją siłę.
Jeden z pocisków zrzucanych z samolotów bojowych trafił w szpital. Nie wiadomo, czy liczba ofiar śmiertelnych wzrosła w kolejnych dniach, jednak nie jest to wykluczone, ponieważ ponad 200 osób było hospitalizowanych w okolicznych szpitalach. Stan niektórych poszkodowanych oceniany był jako ciężki.
Po nalocie na wojskową bazę Syrii Donald Trump oświadczył, że dążenie do zapobiegania wykorzystania broni chemicznej ma znaczenie także dla bezpieczeństwa jego kraju. Wezwał też inne kraje do podjęcia starań mających na celu przeciwdziałanie dalszym walkom na terenie Syrii. Dodał, że USA są pewne, iż za atakiem przy użyciu broni chemicznej stoją władze prezydenta al-Asada.
Amerykańska ambasador przy ONZ zapowiedziała natomiast, że w razie potrzeby, jej kraj jest gotowy do kolejnych tego typu interwencji w Syrii. USA chcą też nałożyć na Syrię kolejne sankcje ekonomiczne, mimo że prezydent Baszar al-Asad nie przyznaje się do wtorkowego ataku, uważa, że postępowanie USA było nieodpowiedzialne oraz zapowiedział intensyfikację działań przeciwko syryjskim rebeliantom.
Interwencja USA odbierana jest dwojako. Spotkała się z falą aprobaty ze strony sojuszników Stanów Zjednoczonych, jednak negatywnie odniosła się do niej Rosja, Korea Północna oraz same władze Syrii. Poparcie dla działań Amerykanów napłynęło natomiast m.in. z Francji, Japonii, Australii, Arabii Saudyjskiej, a nawet Turcji.
Podczas wtorkowego ataku na miejscowość Khan Sheikhoun zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci. Według relacji świadków, wśród których znajdowali się m.in. doświadczeni ratownicy medyczni, do ataku wykorzystano sarin – gaz stworzony na potrzeby III Rzeszy w celach gospodarczych, jednak nigdy nie wykorzystany ze względu na swoją siłę.
Jeden z pocisków zrzucanych z samolotów bojowych trafił w szpital. Nie wiadomo, czy liczba ofiar śmiertelnych wzrosła w kolejnych dniach, jednak nie jest to wykluczone, ponieważ ponad 200 osób było hospitalizowanych w okolicznych szpitalach. Stan niektórych poszkodowanych oceniany był jako ciężki.
Po nalocie na wojskową bazę Syrii Donald Trump oświadczył, że dążenie do zapobiegania wykorzystania broni chemicznej ma znaczenie także dla bezpieczeństwa jego kraju. Wezwał też inne kraje do podjęcia starań mających na celu przeciwdziałanie dalszym walkom na terenie Syrii. Dodał, że USA są pewne, iż za atakiem przy użyciu broni chemicznej stoją władze prezydenta al-Asada.
Interwencja USA odbierana jest dwojako. Spotkała się z falą aprobaty ze strony sojuszników Stanów Zjednoczonych, jednak negatywnie odniosła się do niej Rosja, Korea Północna oraz same władze Syrii. Poparcie dla działań Amerykanów napłynęło natomiast m.in. z Francji, Japonii, Australii, Arabii Saudyjskiej, a nawet Turcji.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.