W całej strefie euro wskaźnik nastrojów gospodarczych zanotował spadek z poziomu 85,2 do 84,5 pkt. Dodatkowo, pierwszy raz od dłuższego czasu okazało się, że odczyt dla Polski był gorszy, niż średnia w strefie euro. Był on w październiku równy 83,8 pkt, co jest wynikiem gorszym od poprzedniego (86,6 pkt), jak też od prognoz ekspertów. Sprawiło to, że wyprzedzili nas Czesi i Węgrzy, którzy jeszcze niedawno plasowali się na dalszych pozycjach.

Nieco zaskakujący jest relatywnie dobry wynik Hiszpanii, w której odczyt wyniósł 85,9 pkt. Najlepsze były jednak wyniki Litwy (99,3 pkt), Estonii (100,1 pkt) oraz Łotwy (104,2 pkt). Najgorsze rezultaty uzyskano w Grecji i na Cyprze, gdzie odczyt wyniósł kolejno 75,8 oraz 66,6 pkt.

Słabe odczyty nastrojów gospodarczych nie powinny dziwić, gdy zwrócimy uwagę na inne, uzyskane dziś dane. Co prawda, nastroje w Hiszpanii były całkiem dobre, jednak tamtejsza gospodarka zanotowała w III kwartale 2012r. kolejny spadek, który tym razem wyniósł 0,3%. Oznacza to, że tendencja zniżkowa utrzymuje się już od pięciu kwartałów.

Był to wynik odrobinę lepszy od przewidywań ekspertów, lecz wciąż wskazujący na kiepski stan gospodarki tego państwa. O 0,1% wyższa od prognoz była natomiast inflacja, która w ujęciu rocznym wzrosła o 3,5%. Takie wyniki mają wpływ na obniżenie nastrojów nie tylko na Półwyspie Iberyjskim, ale i w całej Europie, która także odczuwa recesję gospodarczą tego kraju.

Na poprawę nastrojów gospodarczych w Europie nie mogły też wpłynąć dane z Niemiec. Dowiedzieliśmy się, że wzrosła tam liczba osób bez pracy. Stopa bezrobocia w ostatnim miesiącu wyniosła 6,9%. To wynik zgodny z przewidywaniami analityków, co nie zmienia faktu, że liczba osób bez zatrudnienia rośnie u naszych zachodnich sąsiadów już od siedmiu miesięcy.

Mimo tego, niemieccy politycy podkreślają, że ich kraj wciąż jeszcze odnotowuje niewielki wzrost pod względem ekonomicznym. Nie ukrywają przy tym, że do końca roku sytuacja może ulec zmianie. Trudno spodziewać się, że przy ogólnoeuropejskim kryzysie, Niemcy będą w stanie uchronić się przed zastojem.

Problemy mogą być tym większe, że już teraz mówi się o ewentualnej potrzebie umorzenia greckich długów. Politycy zauważają, że pomimo cięć budżetowych, Hellada najprawdopodobniej i tak nie będzie w stanie podźwignąć się z kryzysu, a to oznacza, że ostatnim ratunkiem będzie dla niej anulowanie części długów. Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznają, że redukcja długu może okazać się jedynym rozwiązaniem.

Stawia to Niemców w bardzo trudnej sytuacji. Kanclerz Angela Merkel od początku deklarowała, że podstawą poprawy gospodarki Grecji są cięcia budżetowe oraz stymulacja konkurencyjności na tamtejszych rynkach, a nie anulowanie długów. Wielokrotnie powtarzała również, że Euroland musi zrobić, co w jego mocy, żeby Grecja nie opuściła unii walutowej. Teraz stanie więc przed bardzo poważnym wyborem – czy zdecydować się na zmianę zdania dotyczącego redukcji długu, czy może pozwolić na wykluczenie Grecji ze strefy euro?