Wczoraj w godzinach wieczornych czasu polskiego przed siedzibą amerykańskiego Kongresu doszło do dramatu. Po tym, jak nieznana kobieta próbowała staranować barierki przy Białym Domu swoim czarnym Lexusem, policja wszczęła pościg. Zakończył się on dopiero przed Kapitolem, gdzie doszło do wymiany ognia.

Według dotychczasowych informacji przekazanych przez agencję Reuters, kobieta zginęła w trakcie wymiany ognia, jednak wiadomość ta nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona przez amerykańskie władze.

Chociaż część mediów podaje, że kobieta sama posiadała broń i pierwsza zaczęła strzelać w stronę policjantów, to pojawiają się też informacje, że była nieuzbrojona. Według niektórych źródeł, przed pościgiem kobieta wdała się w słowną utarczkę z funkcjonariuszami.

W jej samochodzie znaleziono dziecko. Z uzyskanych informacji wynika, że nic mu się nie stało. W strzelaninie ranny został natomiast jeden z funkcjonariuszy, który natychmiast został zabrany do szpitala.

Policja podkreśla, że incydent nie miał znamion ataku terrorystycznego. Dodaje również, że kobieta najprawdopodobniej miała problemy psychiczne. Dokładne motywy działania napastniczki nie są znane.

Do strzelaniny doszło w trakcie obrad Izby Reprezentantów i Senatu. Początkowo proszono polityków, aby nie opuszczali pomieszczeń, w których się znajdowali. Zachowując podstawowe środki bezpieczeństwa, policja nakazała również, żeby nie zbliżali się do drzwi zewnętrznych ani okien. Takie same polecenia otrzymali wszyscy pracownicy Białego Domu.

Chociaż praca w Kapitolu powróciła do normy w całkiem krótkim czasie, to jednak w siedzibie prezydenta Stanów Zjednoczonych wzmożono ochronę. Barack Obama w bardzo szybko został poinformowany o całym zdarzeniu. Na miejscu w natychmiastowym tempie pojawili się agenci FBI.