SÅ‚aby poczÄ…tek tygodnia
Początek tygodnia na rynkach finansowych nie należał do udanych. Rozczarowujące dane o aktywności gospodarczej w Europie połączone z niepewną sytuacją polityczną we Francji i Holandii były głównymi czynnikami odpowiedzialnymi za poniedziałkową ucieczkę inwestorów od ryzyka.
Według wstępnych szacunków kwiecień jest trzecim miesiącem z rzędu, kiedy aktywność wytwórcza w przemyśle i usługach strefy euro kurczy się, tym samym stawiając pod znakiem zapytania szanse na powrót do dodatniej dynamiki PKB po spadku o 0,3 proc. w czwartym kwartale 2011 r. Indeks PMI dla przemysłu spadł do 46 pkt. z 47,3 pkt., podczas gdy zakładano wzrost do 48,1 pkt. Wskaźnik dla sektora usługowego obniżył się do 47,9 pkt. z 49,2 pkt. przy prognozie 49,3 pkt.
Dane pokazują, że wprowadzanie surowych cięć budżetowych oraz rosnące bezrobocie silnie negatywnie odbijają się na popycie w Europie, opóźniając ożywienie, które może nie przyjść na Stary Kontynent nie wcześniej jak dopiero w trzecim kwartale. Oznacza to, że optymizm, jaki królował na rynkach finansowych od początku roku, mógł być przesadzony i inwestorzy zaczną teraz wyceniać scenariusze bliższe rzeczywistości.
W reakcji na dane giełdy w Europie zaliczyły jeden z gorszych dni w tym roku a wyprzedaż akcji przyniosła 2-3-procentowe spadki indeksów. Najgorzej radziła sobie giełda w Mediolanie, gdzie tamtejszy indeks spadł o 3,83 proc. Nie lepiej było we Frankfurcie, gdzie DAX tąpnął o 3,36 proc., gdyż odczyty indeksów PMI dla Niemiec stanowiło jedno z większych zaskoczeń. W tak niesprzyjającym otoczeniu i wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji zaczął być przedstawiany jako ważny czynnik niepewności politycznej, choć jeszcze 24 godziny temu był on marginalizowany.
Teraz potencjalne zastąpienie Nicolasa Sarkozy’ego przez Francois Hollande’a budzi obawy o jednomyślność w temacie walki z kryzysem zadłużenia na najwyższych szczeblach europejskiej władzy. Dodatkowo w Holandii premier Mark Rutte wraz z mniejszościowym rządem podał się do dymisji, gdyż w trakcie weekendowych obrad nie był wstanie zyskać poparcia dla pakietu 16 mld euro oszczędności koniecznych do utrzymania deficytu budżetowego poniżej unijnego progu 3 proc. PKB. Sytuacja tworzy polityczna próżnie w jednym z najbardziej stabilnych krajów Europy.
Jak widać, powodów od obaw o przyszłość Starego Kontynentu jest coraz więcej (wystarczy jeszcze przypomnieć wysokie rentowności obligacji Hiszpanii i Włoch) i inwestorom jest coraz trudniej je ignorować. Z drugiej strony jednak, nadal rynek jest daleki od panicznego stanu, co nakazuje zakładać, ze handel w najbliższym czasie będzie obfitował w dużą zmienność zarówno w jedną, jak i drugą stronę, niż jednostajną ucieczkę w bezpieczne aktywa.
Dziś duża szansa na częściową korektę wczorajszych ruchów, a skromny kalendarz publikacji makroekonomicznych będzie sprzyjał takiemu scenariuszowi. Przed południem opublikowane zostaną dane o zamówieniach przemysłowych w strefie euro, jednak są to dane dopiero za luty, co w przypadku rynków finansowych oznacza zamierzchłą przeszłość i nie będzie miało wpływu na nastroje.
O 15:00 na rynek trafi odczyt indeksu S&P Case-Schiller, mierzący zmiany cen w 20 największych miastach USA, a o 16:00 opublikowane zostaną dane o sprzedaży nowych domów. Rynek nieruchomości jest drugi po rynku pracy, od którego zależy trwałość ożywienia amerykańskiej gospodarki. Dziś warto te śledzić wyniki aukcji hiszpańskich bonów skarbowych (10:30) i włoskich obligacji (11:00).
Dane pokazują, że wprowadzanie surowych cięć budżetowych oraz rosnące bezrobocie silnie negatywnie odbijają się na popycie w Europie, opóźniając ożywienie, które może nie przyjść na Stary Kontynent nie wcześniej jak dopiero w trzecim kwartale. Oznacza to, że optymizm, jaki królował na rynkach finansowych od początku roku, mógł być przesadzony i inwestorzy zaczną teraz wyceniać scenariusze bliższe rzeczywistości.
W reakcji na dane giełdy w Europie zaliczyły jeden z gorszych dni w tym roku a wyprzedaż akcji przyniosła 2-3-procentowe spadki indeksów. Najgorzej radziła sobie giełda w Mediolanie, gdzie tamtejszy indeks spadł o 3,83 proc. Nie lepiej było we Frankfurcie, gdzie DAX tąpnął o 3,36 proc., gdyż odczyty indeksów PMI dla Niemiec stanowiło jedno z większych zaskoczeń. W tak niesprzyjającym otoczeniu i wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji zaczął być przedstawiany jako ważny czynnik niepewności politycznej, choć jeszcze 24 godziny temu był on marginalizowany.
Jak widać, powodów od obaw o przyszłość Starego Kontynentu jest coraz więcej (wystarczy jeszcze przypomnieć wysokie rentowności obligacji Hiszpanii i Włoch) i inwestorom jest coraz trudniej je ignorować. Z drugiej strony jednak, nadal rynek jest daleki od panicznego stanu, co nakazuje zakładać, ze handel w najbliższym czasie będzie obfitował w dużą zmienność zarówno w jedną, jak i drugą stronę, niż jednostajną ucieczkę w bezpieczne aktywa.
Dziś duża szansa na częściową korektę wczorajszych ruchów, a skromny kalendarz publikacji makroekonomicznych będzie sprzyjał takiemu scenariuszowi. Przed południem opublikowane zostaną dane o zamówieniach przemysłowych w strefie euro, jednak są to dane dopiero za luty, co w przypadku rynków finansowych oznacza zamierzchłą przeszłość i nie będzie miało wpływu na nastroje.
O 15:00 na rynek trafi odczyt indeksu S&P Case-Schiller, mierzący zmiany cen w 20 największych miastach USA, a o 16:00 opublikowane zostaną dane o sprzedaży nowych domów. Rynek nieruchomości jest drugi po rynku pracy, od którego zależy trwałość ożywienia amerykańskiej gospodarki. Dziś warto te śledzić wyniki aukcji hiszpańskich bonów skarbowych (10:30) i włoskich obligacji (11:00).
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.