Wczoraj dowiedzieliśmy się, że produkcja przemysłowa w Niemczech wzrosła w ujęciu miesięcznym o 2,4%, czyli dużo lepiej od przewidywań. Był to też wynik zdecydowanie bardziej satysfakcjonujący od poprzedniego, gdy zanotowała ona spadek na poziomie 0,8%. Dodając do tego niezłe odczyty ogólnego indeksu, jak i pomniejszych wskaźników PMI dla Niemiec, wydaje się, że kraj ten powoli wychodzi z kryzysu.

Jeszcze wczoraj wydawało nam się, że poprawa sytuacji gospodarczej w Niemczech przełoży się na polepszenie koniunktury zauważalne także w naszym kraju – w końcu to Niemcy są naszymi głównymi partnerami handlowymi i to do nich wędruje ok. 25% naszych produktów eksportowych. Dobra sytuacja gospodarcza za naszą zachodnią granicą pozwala więc na stymulację rodzimej gospodarki i poprawę wyników sprzedażowych polskich przedsiębiorstw.

Niemniej jednak, dzisiaj poznaliśmy nienajlepsze dane na temat niemieckiego importu. W czerwcu spadł on o 0,8% w porównaniu do maja b.r. W stosunku rocznym zanotował zniżkę sięgającą aż 1,2%. Łączna wartość importu w szóstym miesiącu tego roku została oszacowana na 75,9 miliarda euro. To kiepska informacja dla Polski, ponieważ mniejszy import w Niemczech oznacza, że kraj ten zakupił mniej produktów także w naszym państwie.

Jeśli chodzi o niemiecki eksport, to w czerwcu jego wartość wyniosła 92,8 miliarda euro, co jest wynikiem o 2,1% gorszym niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Jest to jednak o 0,6% więcej niż w poprzednim miesiącu.

Zarówno wyniki dotyczące importu, jak i eksportu były niższe niż spodziewali się tego rynkowi analitycy. Zakładali oni, że w ujęciu miesięcznym import wzrośnie o 0,5%, natomiast eksport miał zwiększyć się w tym okresie o 1,0%. Bilans handlu zagranicznego u naszych sąsiadów wyniósł 15,7 miliarda euro, czyli zwiększył się o 1,1 miliarda.