Rośnie ryzyko silniejszej korekty
Po wczorajszym handlu na rynkach finansowych już nie ma wątpliwości, iż kryzys zadłużenia w strefie euro będzie tematem przewodnim na najbliższe kilkanaście dni. Jeszcze parę tygodni temu, gdy informacje napływające z Europy sprzyjały wzrostowi awersji do ryzyka, niezachwiany optymizm inwestorów z USA przyćmiewał wszelkie obawy.
We wtorek było jednak inaczej, a indeksy na Wall Street zaliczyły najgorszą sesję w tym roku. Dow Jones, S&P 500 oraz Nasdaq pospadały o ponad 1,5 proc. w ślad za solidną przeceną w Europie (od ponad 2 proc. w Niemczech do aż 5 proc. we Włoszech). Inwestorzy wreszcie zrozumieli, że nie da się już dłużej ignorować fatalnej sytuacji w finansach publicznych Hiszpanii, a wysiłki hiszpańskiego rządu na rzecz uspokojenia rynków finansowych są niewystarczające.
Nieoczekiwanie zapowiedziane wczoraj przez premiera Mariano Rajoya dodatkowe 10 mld euro oszczędności budżetowych nie uchroniło rządowych obligacji przed kontynuacją przeceny. Rentowności dziesięcioletnich papierów wzrosły we wtorek o ponad 20 pkt. bazowych i sięgnęły 5,98 proc. po tym, jak minister gospodarki Luis de Guindos odmówił komentarza w kwestii wykluczenia zewnętrznej pomocy finansowej dla Hiszpanii.
Sytuacji nie poprawił też prezes Banku Hiszpanii Miguel Angel Fernandez Ordonez, który stwierdził, że krajowe banki mogą potrzebować dodatkowego wsparcia kapitałowego, jeśli gospodarka skurczy się o więcej niż oczekiwane 1,7 proc. Począwszy od 2 marca, kiedy premier Hiszpanii Mariano Rajoy poinformował, że deficyt budżetowy kraju w 2012 r. będzie znacznie wyższy od wcześniej planowanego (5,8 proc. wobec ustalonych z KE 4,4 proc.), rentowności hiszpańskiego długu skoczyły o ponad 1 pkt. proc. Skok do 7 proc. może zająć już dużo mniej czasu, a wtedy będą to już poziomy zbliżone do tych, przy których Grecja, Irlandia i Portugalia były zmuszone zwracać się o pomoc finansową do UE i MFW.
Inwestorzy zdają sobie z tego sprawę, jak również z faktu, że obecnie dostępne kapitały Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego wynoszą niecałe 250 mld euro, co w kontekście pomocy dla czwartej gospodarki Eurolandu jest niewystarczające. Dodatkowo w ślad za przeceną hiszpańskiego długu wyprzedawane są rządowe obligacje Włoch, mimo że rząd premiera Montiego zgodnie z planem realizuje reformy gospodarcze. Rentowności włoskich dziesięciolatek wzrosły już ponad 5,7 proc., co poważnie komplikuje sprawę rolowania długu, którego znaczna część przypada właśnie na kwiecień. Już dziś zaufanie do włoskiego długu zostanie przetestowane podczas aukcji bonów skarbowych za 11 mld euro oraz jutrzejszej aukcji obligacji za 5 mld euro.
Trudno spodziewać się prędkiej reakcji europejskich polityków na rzecz zażegnania rynkowych obaw. Nie minęły jeszcze dwa tygodnie od ostatniego szczytu unijnego, który przyniósł zwiększenie mocy pożyczkowych funduszy ratunkowych, jednak w niewystarczającym zakresie. W obecnej sytuacji inwestorów może uspokoić zwiększenie dostępnych funduszy przez MFW, o czym spekuluje się w ostatnich dniach.
Szczyt MFW zaplanowany jest jednak dopiero na 20 kwietnia, a i sama zgoda jego członków (przede wszystkim USA, Chin, Japonii i Kanady) nie jest pewna. To daje ponad tydzień niepewności, która może wyraźnie zachwiać rynkiem finansowym. W międzyczasie sytuację na europejskim rynku długu może jeszcze ratować Europejki Bank Centralny, dokonując interwencyjnego skupu obligacji, jednak będą do działania skuteczne tylko na krótką metę. W efekcie należy się liczyć, że awersja do ryzyka zdominuje nastroje rynkowe, a kilkuprocentowa przecena dosięgnie wszystkie aktywa traktowane jako ryzykowne – akcje, surowce, waluty rynków wschodzących.
Nieoczekiwanie zapowiedziane wczoraj przez premiera Mariano Rajoya dodatkowe 10 mld euro oszczędności budżetowych nie uchroniło rządowych obligacji przed kontynuacją przeceny. Rentowności dziesięcioletnich papierów wzrosły we wtorek o ponad 20 pkt. bazowych i sięgnęły 5,98 proc. po tym, jak minister gospodarki Luis de Guindos odmówił komentarza w kwestii wykluczenia zewnętrznej pomocy finansowej dla Hiszpanii.
Sytuacji nie poprawił też prezes Banku Hiszpanii Miguel Angel Fernandez Ordonez, który stwierdził, że krajowe banki mogą potrzebować dodatkowego wsparcia kapitałowego, jeśli gospodarka skurczy się o więcej niż oczekiwane 1,7 proc. Począwszy od 2 marca, kiedy premier Hiszpanii Mariano Rajoy poinformował, że deficyt budżetowy kraju w 2012 r. będzie znacznie wyższy od wcześniej planowanego (5,8 proc. wobec ustalonych z KE 4,4 proc.), rentowności hiszpańskiego długu skoczyły o ponad 1 pkt. proc. Skok do 7 proc. może zająć już dużo mniej czasu, a wtedy będą to już poziomy zbliżone do tych, przy których Grecja, Irlandia i Portugalia były zmuszone zwracać się o pomoc finansową do UE i MFW.
Trudno spodziewać się prędkiej reakcji europejskich polityków na rzecz zażegnania rynkowych obaw. Nie minęły jeszcze dwa tygodnie od ostatniego szczytu unijnego, który przyniósł zwiększenie mocy pożyczkowych funduszy ratunkowych, jednak w niewystarczającym zakresie. W obecnej sytuacji inwestorów może uspokoić zwiększenie dostępnych funduszy przez MFW, o czym spekuluje się w ostatnich dniach.
Szczyt MFW zaplanowany jest jednak dopiero na 20 kwietnia, a i sama zgoda jego członków (przede wszystkim USA, Chin, Japonii i Kanady) nie jest pewna. To daje ponad tydzień niepewności, która może wyraźnie zachwiać rynkiem finansowym. W międzyczasie sytuację na europejskim rynku długu może jeszcze ratować Europejki Bank Centralny, dokonując interwencyjnego skupu obligacji, jednak będą do działania skuteczne tylko na krótką metę. W efekcie należy się liczyć, że awersja do ryzyka zdominuje nastroje rynkowe, a kilkuprocentowa przecena dosięgnie wszystkie aktywa traktowane jako ryzykowne – akcje, surowce, waluty rynków wschodzących.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.