RPP otrzymuje coraz więcej sygnałów wz. z protestem lekarzy
Rzecznik praw pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska oznajmiła, że dotychczas otrzymała 545 sygnałów w sprawie kłopotów z dostępem do leków w związku z protestem lekarzy. Najwięcej zgłoszeń pochodzi z Mazowieckiego, Śląskiego i Małopolskiego. Pacjenci oraz pracownicy aptek powiadamiają ją o nieprawidłowościach mailowo (sekretariat@bpp.gov.pl) oraz telefonicznie (800-190-590).
Kozłowska przyznaje, że zgłaszający nieprawidłowości najczęściej skarżą się na kwestie realizacji recept z adnotacją "Refundacja do decyzji NFZ" za 100-procentową odpłatnością oraz nierealizowania recept z refundacją w przypadku zamieszczenia dwóch adnotacji - "Zasłużony HDK" (Honorowy Dawca Krwi) i "Refundacja do decyzji NFZ". Ponadto zwrócono uwagę, iż lekarze odmawiają wystawienia recepty bez pieczątki "Refundacja do decyzji NFZ" w przypadku okazania przez pacjenta dokumentu potwierdzającego ubezpieczenie. Pojawił się również kłopot z dostępem do leków w leczeniu chorób przewlekłych.
Na portalu Newsweek.pl czytamy, że w sytuacji, gdy nieprawidłowości odnoszą się do jednego świadczeniodawcy RPP może wszcząć postępowanie ws. praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów. Jeżeli świadczeniodawca będzie kontynuował swoje postępowanie może na niego zostać nałożona kara sięgająca nawet 500 tys. zł.
Rzecznik oznajmiła, że pacjent powinien także zgłosić nieprawidłowości w Wydziale Spraw Świadczeniobiorców we właściwym wojewódzkim oddziale NFZ. Zdaniem Kozłowskiej przychodnia, w której lekarz nie wypisuje ubezpieczonemu recept na lek refundowany, nie spełnia warunków kontraktu zawartego z Fundusze, za co również grożą sankcje. Ponadto potraktowani w ten sposób pacjenci mogą dochodzić swoich praw przed sądem cywilny, gdyż zapłacenie przez nich pełnej ceny za przysługujący mu lek refundowany, może być traktowane jako wyrządzenie mu szkody.
Zdaniem lekarzy z OZZL i Porozumienia Zielonogórskiego wprowadzone przepisy refundacyjne są zbyt restrykcyjne i nakładają na nich biurokratyczne obowiązki. Z tych powodów zdecydowali się oni na protest, w ramach którego nie określają na receptach poziomu refundacji leku i stawiają pieczątkę: "Refundacja do decyzji NFZ".
Na portalu Newsweek.pl czytamy, że w sytuacji, gdy nieprawidłowości odnoszą się do jednego świadczeniodawcy RPP może wszcząć postępowanie ws. praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów. Jeżeli świadczeniodawca będzie kontynuował swoje postępowanie może na niego zostać nałożona kara sięgająca nawet 500 tys. zł.
Rzecznik oznajmiła, że pacjent powinien także zgłosić nieprawidłowości w Wydziale Spraw Świadczeniobiorców we właściwym wojewódzkim oddziale NFZ. Zdaniem Kozłowskiej przychodnia, w której lekarz nie wypisuje ubezpieczonemu recept na lek refundowany, nie spełnia warunków kontraktu zawartego z Fundusze, za co również grożą sankcje. Ponadto potraktowani w ten sposób pacjenci mogą dochodzić swoich praw przed sądem cywilny, gdyż zapłacenie przez nich pełnej ceny za przysługujący mu lek refundowany, może być traktowane jako wyrządzenie mu szkody.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.