Teoretycznie Grecja jest już bankrutem. Nie wpłaciła kolejnej raty na konto Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a już całkiem niedługo, bo do 20 lipca musi spłacić jeszcze część zadłużenia wobec Europejskiego Banku Centralnego. Wiele wskazuje na to, że po 5 latach wsparcia, Hellada pozostanie bez środków finansowych i nie zdoła utrzymać się w strefie euro.

Niemniej jednak wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis stwierdził wczoraj, że dla Grecji wciąż jeszcze istnieje nadzieja, a jest nią dojście do porozumienia z wierzycielami przed 20 lipca. Europejski polityk podkreślił też, że UE wciąż chce ugody z Helladą, choć zdaje sobie sprawę, że jest ona coraz trudniejsza do osiągnięcia.

Mimo to grecki premier Aleksis Cipras zadeklarował, że jest skłonny do wznowienia rozmów i wyraził gotowość do wyrażenia zgody na większość stawianych Grecji warunków w zamian za wsparcie kraju kwotą w wysokości 29,1 mld euro. Cipras chce jedna wprowadzenia zmian do opcji proponowanej przez Troikę.

Zgodnie z propozycją premiera Hellady, rabat na VAT dla greckich wysp miałby zostać utrzymany na poziomie 30%. Natomiast w kwestii podniesienia wieku emerytalnego jest możliwa ugoda, o ile wierzyciele zgodzą się, by był on zwiększany do 67. roku życia stopniowo, a nie za jednym podejściem.

Propozycja Aleksisa Ciprasa ma zostać przedyskutowana dzisiaj popołudniu. Szanse na jej przyjęcie są jednak niewielkie, ponieważ zarówno przewodniczący Eurogrupy Jeroen Dijsselbloem, jak i kanclerz Niemiec Angela Merkel uznali, że nowe propozycje greckiego rządu zostaną rozważone dopiero po planowanym na 5 lipca referendum.

Warto dodać, że dotychczasowe badania wskazują, iż Grecy nie zgodzą się na przyjęcie warunków. Z sondaży wynika, że 54% obywateli tego kraju jest przeciwna dostosowywaniu się do wymagań wierzycieli, a tylko 33% jest gotowych na porozumienie w obecnej wersji. Mimo to odsetek przeciwników zmniejsza się, a tendencja spadkowa widoczna jest od poniedziałku, a dokładniej od momentu zamknięcia greckich banków.