Na świecie istnieją już korporacje, które w swoich zakładach zatrudniają więcej robotów, niż prawdziwych pracowników ludzkich. Niestety, okazuje się, że staje się to dla nich bardzo opłacalne, a to oznacza, że roboty będą zastępowały człowieka coraz częściej. Przede wszystkim, robot jest bardziej wydajny – może pracować przez wiele godzin, nie wychodząc na przerwy, nie wykazując gorzej dyspozycji. Jeśli będzie taka potrzeba, to z reguły maszyny są w stanie pracować całą dobę.

Poza tym, maszyny wymagają jednorazowej inwestycji na ich zakup, ale nie pobierają comiesięcznych pensji. Nie trzeba też przeprowadzać dla nich szkoleń ani kursów. Współpraca z nimi jest zwykle łatwiejsza, niż z żywym człowiekiem. Przy tym wszystkim, roboty są szybsze i skuteczniejsze. Rzadziej się mylą, a jeśli już robią błędy to w wyniku awarii, a nie zaniedbań czy braku uwagi. Te najnowocześniejsze mogą wykonać normę dzienną zwykłego pracownika w ciągu jednej godziny.

Co więcej, wraz z rozwojem, roboty stają się coraz tańsze. Istnieje też coraz większa grupa specjalistów, którzy się nimi obsługują, usprawniając ich pracę i optymalnie je programując. Eksperci zaczynają przewidywać, że taka tendencja będzie prowadziła do zmniejszania wakatów dla ludzi. Jak już wyliczono, na przestrzeni 15 lat, roboty dają oszczędność sięgającą, bagatela, 3,5 mln dolarów!

Obecnie jedną z firm, która stawia na roboty jest Philips. Jego produkcja znacznie przyspieszyła i koncern elektroniczny ma nadzieję, że nowe technologie pozwolą mu wyprzedzić konkurenta - markę Apple. W samej Holandii, w fabrykach Philipsa pracuje 128 robotów. Dla porównania – w Chinach ich pracę muszą wykonywać setki osób, które są mniej wydajne, a jednocześnie bardziej wymagające dla pracodawcy.

Wzmożona automatyzacja pracy jest coraz bardziej widoczna głównie w USA, jednak powoli pojawia się także w przemyśle Azji. W Europie takich zakładów pracy powstaje mniej, lecz te istniejące z pewnością są dużą konkurencją dla koncernów zatrudniających większe grupy ludzi.