Wczoraj wieczorem w Słowiańsku, na Ukrainie doszło do porwania grupy obserwatorów pracujących dla Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Było to trzech Niemców, Czech, Szwed oraz Duńczyk, a także Polak. Poza nimi, porwany został również niemiecki tłumacz oraz ukraińscy wojskowi.

Wysłannicy OBWE zostali wysłani na Ukrainę w celu obserwowania przeprowadzanej tam akcji antyterrorystycznej. Ich zadaniem było kontrolowanie, czy jej przebieg nie narusza prawa międzynarodowego i nie naraża życia ludności cywilnej zamieszkującej tamtejsze tereny. Według OBWE, nie są to jej pracownicy, a osoby wytypowane przez poszczególne kraje do sprawdzenia sytuacji na Ukrainie.

Władze Ukrainy od początku podkreślają, że zakładnicy przetrzymywanie są wbrew prawom międzynarodowym, co jest jedynie kolejnym dowodem na to, że Rosjanie oraz separatyści nie zamierzają działać zgodnie z obowiązującymi normami, a dążąc do realizacji swoich celów gotowi są podejmować najbardziej radykalne kroki.

Eksperci oceniają, że terroryści, którzy porwali obserwatorów OBWE nie są kontrolowani przez żadną inną grupę. Świadczyć ma o tym ich zachowanie. Wiadomo jednak, że porywacze pozostają w stały m kontakcie z Rosjanami. Stale prowadzone są także rozmowy strony ukraińskiej z terrorystami.

Niemcy powołali już nawet sztab antykryzysowy, który ma pomóc w uwolnieniu ich obywateli. Politycy zapewniają, że wykorzystają wszelkie dostępne kanały dyplomatyczne, byle tylko uratować zakładników. Tamtejszy minister spraw zagranicznych zwrócił się do porywaczy żądając natychmiastowego uwolnienia obserwatorów OBWE. Także Czesi nawiązali już kontakt z władzami ukraińskimi, starając się podejmować wszelkie działania mające na celu pomoc w uwolnieniu całej grupy porwanych.

Dzisiaj popołudniu pojawiły się informacje, jakoby terroryści chcieli wykorzystać porwanych w charakterze żywych tarczy. Mówi się również, że wszyscy przetrzymywani są w bardzo złych warunkach, a jeden z zakładników potrzebuje pomocy medycznej, lecz porywacze nie chcą na nią zezwolić.