Zapowiedzi premiera Portugalii nie nastrajają obywateli tego kraju zbyt optymistycznie. Okazuje się, że tamtejszy rząd planuje wzmożone działania oszczędnościowe. Mają one obejmować, między innymi, likwidacje ogromnej ilości miejsc pracy. Według wstępnych założeń, o których mówił Pedro Passos Coelho, w samym sektorze publicznym na przestrzeni najbliższych dwóch lat pracę ma stracić ok. 30 tysięcy osób.

Oprócz tego, wraz z początkiem przyszłego roku wszystkie ministerstwa w Portugalii będą musiały ciąć swoje wydatki o 10%. Poza tym, znikną dodatki płacowe, jakie były dotychczas przekazywane urzędnikom administracji państwowej. W tym samym okresie odebrana ma im zostać część ulg, jakie mieli w związku z prywatną opieką medyczną.

Mimo tego, że odebranych zostanie wiele przywilejów, to jednocześnie pracownicy sektora publicznego muszą liczyć się z wydłużeniem godzin pracy. Mają one zostać zwiększone z obecnych 35 do 40 godzin tygodniowo. Ma to pozwolić na większą wydajność pracy. Ponadto, w ramach zwiększenia przychodów państwa, w przyszłym roku wprowadzony zostanie podatek od emerytur. Będzie on dotyczył tylko tych najwyższych świadczeń.

W swoim przemówieniu premier Portugalii zaznaczył, że najnowsze plany oszczędnościowe są skutkiem decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który nie zezwolił na wcześniejsze założenia budżetowe, uznając je za niezgodne z tamtejszą konstytucją. Po odrzuceniu części planów, budżet Portugalii został pozbawiony 1,3 miliarda euro, więc należało znaleźć innych źródeł dochodu.

Wszystkie planowane zmiany są związane z porozumieniem między Portugalią a Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Kraj ten wprowadza program oszczędności w zamian za pożyczkę w wysokości 78 miliardów euro, jaką uzyskał od jednostek zewnętrznych.