Państwowa Inspekcja Pracy wykryła w tym roku zaległości w wypłacaniu wynagrodzeń dla pracowników już w 933 firmach. To sporo więcej niż w I kwartale 2012r., gdy było to 839 jednostek. Łączna suma zaległości przedsiębiorstw wobec pracowników wynosi po pierwszych 3 miesiącach 2013r. ok. 64 miliony złotych. To wielka różnica w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego, gdy było to ok. 40,7 miliona złotych.

Osób czekających na wypłatę zaległych wynagrodzeń jest aktualnie ok. 34 tysiące. Natomiast statystyki z kwietnia 2012r. wskazywały, że pensji w pierwszych miesiącach nie wypłacono ok. 23 tysiącom pracowników.

Główny Inspektor Pracy przyznaje, że tegoroczne dane są rzeczywiście bardzo niepokojące. Tym bardziej, że trudno jest spodziewać się nagłej poprawy. Kryzys daje się we znaki praktycznie we wszystkich branżach, ale co ciekawe, to niekoniecznie on jest powodem zaległości w płacach.

Okazuje się bowiem, że wielokrotnie po interwencji PIP, firmy jednak dysponowały środkami, które były niezbędne do wypłaty zaległych wynagrodzeń. W ten sposób udało się wypłacić aż 50,5 miliona złotych spośród wszystkich zaległości. Zwlekanie z wypłatami było często powodowane zaległościami ze strony kontrahentów, którzy z opóźnieniem płacili za produkty czy usługi oferowane przez konkretne firmy.

Mimo tego, istnieją branże, w których rzeczywiście kryzys jest wyjątkowo ciężki i zaległości w wynagrodzeniach wynikają z realnych problemów finansowych poszczególnych jednostek. Kłopoty tego typu widoczne są głównie w branży budowlanej.

Specjaliści zalecają, aby w przypadku nieotrzymania pensji, nie zgłaszać problemu od razu do PIP. Najpierw powinno się spróbować załatwienia całej sprawy polubownie, w rozmowie z pracodawcą. Dopiero później, gdy okaże się, że nadal nie otrzymaliśmy zapłaty za swoją pracę, powinniśmy zwrócić się po pomoc albo do PIP, albo do sądu pracy.

Na pracodawców zwlekających z wypłatami pensji nakładane są kary finansowe. W razie, gdyby upomnienie inspektora nie poskutkowało, to wysokość mandatu się wynosi 1-2 tysięcy złotych. Jeśli jednak sytuacja ta powtarza się na przestrzeni 2 lat, to mandat może wynieść nawet 5 tysięcy złotych. Jeżeli inspektor zgłosi sprawę do sądu pracy, to orzeczona kara może sięgnąć nawet 30 tysięcy złotych.