„Licznik Długu Publicznego”, który od 2010r. znajduje się w Warszawie, przy skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i ul. Marszałkowskiej, przebił dzisiaj barierę okrągłego biliona złotych! Oznacza to dokładnie tyle, że na jednego obywatela naszego kraju przypada przeszło 26 tys. zł długu państwa. Przypomnijmy, że Licznik został zamontowany na budynku „Cepelii” przez Fundację Obywatelskiego Rozwoju prof. Leszka Balcerowicza.

Suma powiększa się bezustannie, a jej wysokość od dawna budzi coraz większy niepokój wśród polskich ekonomistów i części polityków. Problem w tym, że władze nie mają pomysłu na redukcję zadłużenia, a praktycznie pewnym jest, że do końca właśnie rozpoczętego roku kwota ulegnie wyraźnemu wzrostowi.

Ekonomiści zauważają, że obecny poziom długu publicznego stanowi aż 54% wartości Produktu Krajowego Brutto naszego kraju. Jak tłumaczy FOR, cała kwota to długi, jakie zostały zaciągnięte przez rząd i samorządy w imieniu obywateli.

Należy przy tym pamiętać, że istnieje jeszcze dług ukryty, czyli zobowiązania inne od kontraktów finansowych. W Polsce dług ten stanowią głównie nabyte prawa do emerytur i rent. Wartość tej części zadłużenia to aż 3 biliony złotych! Te dane również wyświetlane są na „Liczniku Długu Publicznego”.

Sam prof. Balcerowicz podkreśla, że tak wysoki, a w dodatku stale się zwiększający, dług publiczny jest niekorzystny dla kraju, ponieważ spowalnia rozwój gospodarczy, a co więcej, grozi prawdziwym załamaniem gospodarki. Dodatkowo ogranicza zaufanie inwestorów, więc ogranicza zakres możliwych inwestycji podejmowanych w Polsce.

FOR informuje, że założone na rok bieżący plany rządu najprawdopodobniej doprowadzą dług publiczny do poziomu 1075 mld zł. Według samej władzy, zadłużenie ma sięgnąć 55% wartości PKB, jednak to poziom bardzo niebezpieczny, bo tylko o 5 punktów procentowych niższy od założonego przez Unię Europejską progu, który wynosi 60% PKB.