Przez dość długi czas eksperci przewidywali, że polskie PKB zanotuje w bieżącym roku wzrost na poziomie 2,5%, co uznawane było za wizję dość kiepską. Jak się jednak okazuje, sytuacja wcale nie jest taka dobra, a przewidywania na takim poziomie brzmią bardzo dobrze. Dodatkowo, najprawdopodobniej korekty będą wymagały prognozy na temat PKB w przyszłym roku, które choć było przewidywane na poziomie 2,9%, to być może zostanie sprowadzone do 2,0%.

Co dla przeciętnego Polaka oznacza niższe PKB? Wiąże się to ze wzrostem bezrobocia, obniżeniem płac, ale też spadkiem dynamiki sprzedaży detalicznej, którą odczują przedsiębiorcy.

Pogorszenie prognoz jest związane m.in. z niedawnymi wynikami polskiej produkcji. Okazało się, że w czerwcu skurczyła się ona o 2%, co było jednym z dwóch najgorszych rezultatów w całej unii. Jedynym krajem, który zanotował większy spadek była Wielka Brytania. Ponadto, choć na razie wciąż jeszcze notujemy wzrost gospodarczy, to jednak eksperci twierdzą, że wkrótce ulegnie to zmianie i odczujemy recesję, która będzie większa, niż wcześniej przewidywano.

Chociaż nie jest to raczej pocieszające, to jednak w podobnej sytuacji są największe gospodarki naszego globu. Kryzys wyraźnie odczuwają Stany Zjednoczone, Japonia, Niemcy czy Wielka Brytania. W efekcie problemów finansowych podstawowych krajów, pojawiają się światowe kłopoty związane z handlem zagranicznym. Import i eksport znacznie spadły w Niemczech, a w pozostałych krajach zanotowały spadki lub jedynie niewielkie, gorsze od przewidywanych, wzrosty.

W Polsce dodatkowym czynnikiem wzmagającym wyhamowanie gospodarcze będą zapewne reformy fiskalne oraz bardziej restrykcyjna polityka monetarna. Nasi politycy muszą wytężyć siły, by dążyć do zminimalizowania deficytu budżetowego oraz długów, co oznacza wzmożone oszczędności. Ponadto, już teraz wiadomo, że w najbliższych latach otrzymamy mniej środków unijnych. Temu wszystkiemu będą towarzyszyły mniejsze ilości rozpoczynanych inwestycji.