Pesymistyczne prognozy KE
Recesja we Włoszech, Grecji, Portugalii i Hiszpanii, a w konsekwencji w całej strefie euro – taki obraz wyłania się z najnowszych prognoz Komisji Europejskiej. Jak to się ma do niemieckiego Ifo będącego najwyżej od 7 miesięcy oraz do tegorocznych maksimów na parze EURUSD? Chciałoby się powiedzieć, iż prognozy są szczęśliwie dawno nieaktualne. Istnieje jednak ryzyko, iż wobec rozwoju sytuacji na rynku ropy prognozy te mogą stać się ponownie aktualne.
Ifo lepiej niż PMI
Wskaźnik koniunktury w niemieckiej gospodarce Ifo wzrósł w lutym do poziomu 109,6 pkt., wyraźnie powyżej konsensusu rynkowego (108,8 pkt.), poziomu ze stycznia (108,3 pkt.) i jednocześnie najwyżej od lipca (kiedy wyniósł 112,9 pkt.). Dane zmniejszają negatywną wymowę opublikowanego dzień wcześniej wskaźnika PMI, który wskazał na pogorszenie względem stycznia. Warto zwrócić uwagę, iż obydwa wskaźniki w dłuższym okresie poruszają się bardzo podobnie, przy czym Ifo jest „bardziej wygładzony”, dzięki czemu lepiej eliminuje szumy, ale też później wskazuje na zmiany trendu. Na tę chwilę jednak, wzrost Ifo można traktować jako szansę na to, że poprawa koniunktury będzie kontynuowana, co dla Europy ma kluczowe znaczenie. Dane były kluczowe w dniu wczorajszym dla notowań pary EURUSD, która ustanowiła nowe tegoroczne maksima (więcej przy wykresie).
Pesymistyczne prognozy KE
Komisja Europejska prognozuje, iż w tym roku gospodarka strefy skurczy się o 0,3%, a włoska gospodarka o 1,3%. Gdyby tak rzeczywiście miało się stać, powrót kryzysu zadłużenia w pełnej krasie byłby tylko kwestią czasu. My jeszcze jesienią pisaliśmy, iż kombinacja wysokich kosztów obsługi długu i kurczącej się gospodarki może być gwoździem do trumny dla takich gospodarek jak Włochy czy Hiszpania – gospodarek, których tak naprawdę nie da się objąć programami pomocowymi.
Należy jednak pamiętać, iż prognozy takich instytucji jak KE przygotowywane są tygodniami, a więc w chwili publikacji są już często nieaktualne. Tak jest tym razem – prognozy zostały przygotowane na założeniach z okresu, kiedy oczekiwania były znacznie gorsze. W międzyczasie nastąpiła wyraźna poprawa koniunktury w północnej części Europy i perspektywy dla strefy są znacznie lepsze – co zresztą odzwierciedla sytuacja na rynku długu. Tym samym sprawy dla takich krajów jak Włochy czy Hiszpania zaczęły automatycznie wyglądać dużo lepiej.
Istnieje jednak obawa, iż prognozy KE mogą znów stać się bardziej aktualne. Jeśli wzrost cen ropy nie zostanie zatrzymany, ożywienie w strefie może skończyć się równie niespodziewanie jak się rozpoczęło.
Ropa ponownie zagrożeniem dla gospodarki
O przyczynach silnego wzrostu cen ropy pisaliśmy w ostatnim komentarzu tygodniowym, jak i konsekwentnie w komentarzach porannych. Zwracaliśmy również uwagę na fakt, iż droga ropa nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę. W Chinach i USA może ona znacząco skomplikować politykę monetarną (rosnąca inflacja może zmusić banki centralne do zaostrzenia, w wyniku czego w USA możemy mieć odwrót na rynku akcji, zaś w Chinach znacznie groźniejsze załamanie na rynku Nieruchomości), zaś w Europie uderzyć w i tak słaby popyt wewnętrzny. Warto zwrócić uwagę, iż rynki nie zawsze na czas zdają sobie sprawę z wagi problemu: w ubiegłym roku szczyt na rynku ropy został odnotowany 8 kwietnia, zaś szczyt na kontraktach na S&P500 2 maja.
Na wykresach:
EURUSD – nie tylko zrealizował się trójkąt na H1, o którym pisaliśmy kilkukrotnie, ale wynikające z niego wzrosty doprowadziły do udanego testu tegorocznych maksimów. W konsekwencji pokonany został ważny opór na wykresie tygodniowym, otwierając bykom drogę do górnego ograniczenia kanału spadkowego, a więc poziomu w okolicach 1,3550
WIG20 (kontrakty) – wczorajszy atak byków na Wall Street daje spore szanse na to, że zakończona została korekta abc na fali czwartej i rozpocznie się fala piąta, kończąca rozpoczęte jeszcze w grudniu wzrosty, być może przy poziomie 2450 pkt.; zgodnie z teorią fal dopiero wtedy powinna rozpocząć się większa korekta, prowadząca nas do linii trendu
S&P500 (kontrakty) – wczorajsze wzrosty w zestawieniu z wcześniejszymi spadkami pokazują jasno, iż to nadal byki kontrolują sytuację na Wall Street – dynamika obydwu ruchów jest zdecydowanie po stronie kupujących; tym samym ubiegłoroczny szczyt (1373 pkt.) nadal jest w grze
W kalendarzu – sprzedaż domów, indeks nastrojów w USA
Dziś na ważniejsze publikacje poczekamy do późniejszego popołudnia, kiedy to poznamy indeks nastrojów uniwersytetu z Michigan (15.55, konsensus 72,8 pkt.) i sprzedaż nowych domów (16.00, konsensus 316 tys.). Nawet jednak te dane mają drugorzędne znaczenie, wobec wskaźników, które poznaliśmy w ostatnich dniach. To powinno sprzyjać kupującym, gdyż będzie mniej pretekstów do realizacji zysków.
Wskaźnik koniunktury w niemieckiej gospodarce Ifo wzrósł w lutym do poziomu 109,6 pkt., wyraźnie powyżej konsensusu rynkowego (108,8 pkt.), poziomu ze stycznia (108,3 pkt.) i jednocześnie najwyżej od lipca (kiedy wyniósł 112,9 pkt.). Dane zmniejszają negatywną wymowę opublikowanego dzień wcześniej wskaźnika PMI, który wskazał na pogorszenie względem stycznia. Warto zwrócić uwagę, iż obydwa wskaźniki w dłuższym okresie poruszają się bardzo podobnie, przy czym Ifo jest „bardziej wygładzony”, dzięki czemu lepiej eliminuje szumy, ale też później wskazuje na zmiany trendu. Na tę chwilę jednak, wzrost Ifo można traktować jako szansę na to, że poprawa koniunktury będzie kontynuowana, co dla Europy ma kluczowe znaczenie. Dane były kluczowe w dniu wczorajszym dla notowań pary EURUSD, która ustanowiła nowe tegoroczne maksima (więcej przy wykresie).
Pesymistyczne prognozy KE
Komisja Europejska prognozuje, iż w tym roku gospodarka strefy skurczy się o 0,3%, a włoska gospodarka o 1,3%. Gdyby tak rzeczywiście miało się stać, powrót kryzysu zadłużenia w pełnej krasie byłby tylko kwestią czasu. My jeszcze jesienią pisaliśmy, iż kombinacja wysokich kosztów obsługi długu i kurczącej się gospodarki może być gwoździem do trumny dla takich gospodarek jak Włochy czy Hiszpania – gospodarek, których tak naprawdę nie da się objąć programami pomocowymi.
Należy jednak pamiętać, iż prognozy takich instytucji jak KE przygotowywane są tygodniami, a więc w chwili publikacji są już często nieaktualne. Tak jest tym razem – prognozy zostały przygotowane na założeniach z okresu, kiedy oczekiwania były znacznie gorsze. W międzyczasie nastąpiła wyraźna poprawa koniunktury w północnej części Europy i perspektywy dla strefy są znacznie lepsze – co zresztą odzwierciedla sytuacja na rynku długu. Tym samym sprawy dla takich krajów jak Włochy czy Hiszpania zaczęły automatycznie wyglądać dużo lepiej.
Ropa ponownie zagrożeniem dla gospodarki
O przyczynach silnego wzrostu cen ropy pisaliśmy w ostatnim komentarzu tygodniowym, jak i konsekwentnie w komentarzach porannych. Zwracaliśmy również uwagę na fakt, iż droga ropa nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę. W Chinach i USA może ona znacząco skomplikować politykę monetarną (rosnąca inflacja może zmusić banki centralne do zaostrzenia, w wyniku czego w USA możemy mieć odwrót na rynku akcji, zaś w Chinach znacznie groźniejsze załamanie na rynku Nieruchomości), zaś w Europie uderzyć w i tak słaby popyt wewnętrzny. Warto zwrócić uwagę, iż rynki nie zawsze na czas zdają sobie sprawę z wagi problemu: w ubiegłym roku szczyt na rynku ropy został odnotowany 8 kwietnia, zaś szczyt na kontraktach na S&P500 2 maja.
Na wykresach:
EURUSD – nie tylko zrealizował się trójkąt na H1, o którym pisaliśmy kilkukrotnie, ale wynikające z niego wzrosty doprowadziły do udanego testu tegorocznych maksimów. W konsekwencji pokonany został ważny opór na wykresie tygodniowym, otwierając bykom drogę do górnego ograniczenia kanału spadkowego, a więc poziomu w okolicach 1,3550
WIG20 (kontrakty) – wczorajszy atak byków na Wall Street daje spore szanse na to, że zakończona została korekta abc na fali czwartej i rozpocznie się fala piąta, kończąca rozpoczęte jeszcze w grudniu wzrosty, być może przy poziomie 2450 pkt.; zgodnie z teorią fal dopiero wtedy powinna rozpocząć się większa korekta, prowadząca nas do linii trendu
S&P500 (kontrakty) – wczorajsze wzrosty w zestawieniu z wcześniejszymi spadkami pokazują jasno, iż to nadal byki kontrolują sytuację na Wall Street – dynamika obydwu ruchów jest zdecydowanie po stronie kupujących; tym samym ubiegłoroczny szczyt (1373 pkt.) nadal jest w grze
W kalendarzu – sprzedaż domów, indeks nastrojów w USA
Dziś na ważniejsze publikacje poczekamy do późniejszego popołudnia, kiedy to poznamy indeks nastrojów uniwersytetu z Michigan (15.55, konsensus 72,8 pkt.) i sprzedaż nowych domów (16.00, konsensus 316 tys.). Nawet jednak te dane mają drugorzędne znaczenie, wobec wskaźników, które poznaliśmy w ostatnich dniach. To powinno sprzyjać kupującym, gdyż będzie mniej pretekstów do realizacji zysków.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.