Perspektyw złotego nie są jasne - popołudniowy komentarz do rynku złotego
Złoty, który w ubiegłym powyborczym tygodniu mocno zyskiwał w relacji do głównych walut, w tym tygodniu równie mocno traci na wartości. Po wczorajszej silniej przecenie, która w dużej mierze miała miejsce już po zamknięciu aktywnego handlu na rodzimym rynku międzybankowym, polska waluta dziś kontynuował osłabienie.
W pewnym momencie za dolara trzeba było zapłacić ponad 3,20 zł, a euro kosztowało prawie 3,39 zł. Tymczasem jeszcze w poniedziałek rano kurs USD/PLN znalazł się na poziomie 3,0673 zł, a EUR/PLN 4,2645 zł. W obu przypadkach były to najniższe poziomy od ponad miesiąca.
Deprecjacja złotego, podobnie jak to miało miejsce w poniedziałek, to w głównej mierze efekt pogorszenia nastrojów na rynkach globalnych. Humory inwestorom popsuła agencja Moody’s, która ostrzegła przed możliwym obniżeniem perspektywy ratingu Francji w najbliższych trzech miesiącach, jeżeli kraj ten nie zadeklaruje chęci przeprowadzenia niezbędnych reform.
Cieniem na nastrojach położył się również najnowszy odczyt indeksu niemieckiego instytutu ZEW. W październiku spadł on do -48,3 pkt. z -43,3 pkt. przed miesiącem, podczas gdy prognozowano jego spadek do -45 pkt.
Większego wpływu na notowania nie miały natomiast opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny dane o wynagrodzeniach i zatrudnieniu. We wrześniu przeciętne wynagrodzenie wzrosło w Polsce o 5,2% R/R, a zatrudnienie o 2,8% R/R. Taki realny wpływ będą miały dopiero publikowane w środę dane o produkcji przemysłowej (prognoza: 4,9% R/R) i inflacji PPI (prognoza: 7,2% R/R).
Obecnie kluczowym pytaniem stawianym na rynku walutowym jest to, jak klasyfikować ostatnie wzrosty USD/PLN i EUR/PLN. Czy to jedynie odreagowanie wcześniejszej, wspieranej przez interwencje Narodowego Banku Polskiego, aprecjacji złotego? Czy też może powrót do trendu wzrostowego? Jeżeli wzrosty przedłużą się na kolejne dni, to twierdząco będzie można odpowiedzieć na to drugie pytanie.
O godzinie 17:49 kurs USD/PLN testował poziom 3,1728 zł, a EUR/PLN 4,3522 zł.
Deprecjacja złotego, podobnie jak to miało miejsce w poniedziałek, to w głównej mierze efekt pogorszenia nastrojów na rynkach globalnych. Humory inwestorom popsuła agencja Moody’s, która ostrzegła przed możliwym obniżeniem perspektywy ratingu Francji w najbliższych trzech miesiącach, jeżeli kraj ten nie zadeklaruje chęci przeprowadzenia niezbędnych reform.
Cieniem na nastrojach położył się również najnowszy odczyt indeksu niemieckiego instytutu ZEW. W październiku spadł on do -48,3 pkt. z -43,3 pkt. przed miesiącem, podczas gdy prognozowano jego spadek do -45 pkt.
Większego wpływu na notowania nie miały natomiast opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny dane o wynagrodzeniach i zatrudnieniu. We wrześniu przeciętne wynagrodzenie wzrosło w Polsce o 5,2% R/R, a zatrudnienie o 2,8% R/R. Taki realny wpływ będą miały dopiero publikowane w środę dane o produkcji przemysłowej (prognoza: 4,9% R/R) i inflacji PPI (prognoza: 7,2% R/R).
Obecnie kluczowym pytaniem stawianym na rynku walutowym jest to, jak klasyfikować ostatnie wzrosty USD/PLN i EUR/PLN. Czy to jedynie odreagowanie wcześniejszej, wspieranej przez interwencje Narodowego Banku Polskiego, aprecjacji złotego? Czy też może powrót do trendu wzrostowego? Jeżeli wzrosty przedłużą się na kolejne dni, to twierdząco będzie można odpowiedzieć na to drugie pytanie.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.