Orędzie Baracka Obamy o stanie państwa
Dziś w nocy prezydent USA Barack Obama wygłosił swoje szóste już orędzie o stanie państwa. Było ono szczególne, ponieważ po raz pierwszy jego słowa trafiały do Kongresu w całości kontrolowanego przez Republikanów, czyli partię będącą opozycją wobec Demokratów, z których wywodzi się Obama. Prezydent oświadczył, że kryzys w USA dobiegł końca, a on sam nadal będzie walczył o lepsze warunki życia w kraju.
W nocy z wtorku na środę prezydent Barack Obama wygłosił tradycyjne już, szóste w swojej politycznej karierze orędzie o stanie państwa. Tym razem było ono jednak szczególne, ponieważ był to pierwszy raz, kiedy prezydent był osamotniony w swoich demokratycznych poglądach – przypomnijmy, że Demokraci przegrali jesienne wybory, a Kongres został zdominowany przez Republikanów.
Obama oświadczył, że w Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się nowy rozdział po latach wojen. Podkreślił również, że kraj wyszedł z kryzysu gospodarczego i dodał, że nastał czas na przeprowadzanie długofalowych reform i rozpoczęcie ważnych inwestycji. Mają one poprawić warunki życia najbiedniejszym obywatelom oraz klasie średniej.
Prezydent podkreślił, że skoro jego kadencja będzie trwała jeszcze 2 lata, to zamierza ten czas wykorzystać najlepiej, jak może i pragnie spożytkować go na realne działania. Zależy mu przy tym, by poświęcić się realizacji planu, który obrał na początku swojej prezydenckiej drogi. Od pierwszego zaprzysiężenia, czyli od 2008r. zaznaczał, że chce wprowadzać zmiany korzystne dla najbardziej potrzebujących obywateli.
Jego plany zostały jednak pokrzyżowane m.in. przez kryzys gospodarczy, który okazał się być najpoważniejszym, z jakim Ameryka zmagała się od lat 30-tych XXw. Skoro jednak prezydent oficjalnie i pewnie mówi o końcu kryzysu, może poświęcić się kolejnym punktom znajdującym się na liście jego prezydenckich priorytetów.
Wiadomo, że Obama chciałby doprowadzić do podniesienia podatków dla najbogatszych obywateli i dla instytucji finansowych. Poza tym w planowanej przez niego reformie przewiduje się podniesienie stawki podatku od zysku kapitałowego z 23,8% do 28%, a także przywrócenie podatku spadkowego. Większość uzyskanych w ten sposób środków finansowych rząd przeznaczyłby na wsparcie finansowe i obniżenie obciążeń podatkowych uboższych obywateli.
Dodatkowo prezydent USA chciałby zmodernizować infrastrukturę kraju. Planuje również wprowadzenie płatnego urlopu macierzyńskiego i 7-dniowego zwolnienia lekarskiego dla każdego chorego pracownika. Obama dość ostro zaapelował do Kongresu w sprawie podniesienia federalnej pensji minimalnej. Tym politykom, którzy twierdzą, że można utrzymać się za obecną stawkę wynoszącą 15 tysięcy dolarów rocznie, nakazał spróbować, czy sami są w stanie utrzymać rodziny za taką pensję.
Obama mówił też o potrzebie zniesienia embarga na produkty z Kuby, o potrzebie pełnomocnictwa ze strony Kongresu umożliwiającego negocjowanie układów o wolnym handlu z UE, a także rejonem Azji i Pacyfiku. Wspominał również, że należy ustanowić prawo pozwalające na skuteczną walkę z cyberprzestępczością.
Obama oświadczył, że w Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się nowy rozdział po latach wojen. Podkreślił również, że kraj wyszedł z kryzysu gospodarczego i dodał, że nastał czas na przeprowadzanie długofalowych reform i rozpoczęcie ważnych inwestycji. Mają one poprawić warunki życia najbiedniejszym obywatelom oraz klasie średniej.
Prezydent podkreślił, że skoro jego kadencja będzie trwała jeszcze 2 lata, to zamierza ten czas wykorzystać najlepiej, jak może i pragnie spożytkować go na realne działania. Zależy mu przy tym, by poświęcić się realizacji planu, który obrał na początku swojej prezydenckiej drogi. Od pierwszego zaprzysiężenia, czyli od 2008r. zaznaczał, że chce wprowadzać zmiany korzystne dla najbardziej potrzebujących obywateli.
Jego plany zostały jednak pokrzyżowane m.in. przez kryzys gospodarczy, który okazał się być najpoważniejszym, z jakim Ameryka zmagała się od lat 30-tych XXw. Skoro jednak prezydent oficjalnie i pewnie mówi o końcu kryzysu, może poświęcić się kolejnym punktom znajdującym się na liście jego prezydenckich priorytetów.
Dodatkowo prezydent USA chciałby zmodernizować infrastrukturę kraju. Planuje również wprowadzenie płatnego urlopu macierzyńskiego i 7-dniowego zwolnienia lekarskiego dla każdego chorego pracownika. Obama dość ostro zaapelował do Kongresu w sprawie podniesienia federalnej pensji minimalnej. Tym politykom, którzy twierdzą, że można utrzymać się za obecną stawkę wynoszącą 15 tysięcy dolarów rocznie, nakazał spróbować, czy sami są w stanie utrzymać rodziny za taką pensję.
Obama mówił też o potrzebie zniesienia embarga na produkty z Kuby, o potrzebie pełnomocnictwa ze strony Kongresu umożliwiającego negocjowanie układów o wolnym handlu z UE, a także rejonem Azji i Pacyfiku. Wspominał również, że należy ustanowić prawo pozwalające na skuteczną walkę z cyberprzestępczością.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.