W noworoczną noc w tureckim Stambule doszło do zamachu terrorystycznego przeprowadzonego w jednym z nocnych klubów, w których odbywała się impreza sylwestrowa. Ok. godziny 1:30 nieznany napastnik otworzył ogień do ludzi bawiących się w klubie „Reina”.

Spośród ok. 600 osób przebywających w klubie, 39 poniosło śmierć, a ok. 70 zostało rannych. Część osób znajduje się w stanie krytycznym. Ustalanie narodowości ofiar zajmuje sporo czasu. Choć klub był popularny wśród cudzoziemców, jak i gwiazd i celebrytów, to nie podano informacji o śmierci znanych osobistości.

Początkowe doniesienia na temat napastnika były niejasne. Mówiono m.in. że był w przebraniu św. Mikołaja, choć potem zmieniono tę wersję. Niektórzy świadkowie twierdzą, że zamachowiec kilkukrotnie zmieniał strój. W związku z tym wciąż nie ustalono też jednoznacznie, czy napastnik działał w pojedynkę, czy atak przeprowadziło kilka osób.

Już po kilku godzinach podawano informacje dotyczące narodowości części ofiar. Wiadomo było, że znaczna ich część to cudzoziemcy. Po pierwszej dobie i zidentyfikowaniu większości osób podano, że 25 spośród nich to obcokrajowcy. Wśród nich nie ma Polaków. Są to natomiast Irakijczycy, Libańczycy, Jordańczycy, Kanadyjczycy, Marokańczycy, Tunezyjczycy, Hindusi, Rosjanie, Izraelka, Libijczyk, a także obywatele Arabii Saudyjskiej i mieszkaniec Kuwejtu.

Nie wszyscy zginęli od kul, niektórzy utonęli podczas ucieczki przed zamachowcem, po skoku do płynących obok klubu wód Cieśniny Bosfor. W Stambule trwa wielka obława na zamachowca.

[AKTUALIZACJA]
Państwo Islamskie opublikowało nagranie, w którym oficjalnie przyznało się do przeprowadzenia zamachu w Stambule. Ostrzegła również, że planuje przeprowadzenie następnych zamachów. Turecka policja nadal poszukuje sprawcy noworocznego ataku.