Obecnie końca dobiegają prace nad oceną możliwości produkcji elektronicznego dowodu osobistego oraz sensu jego wprowadzenia w obecnych warunkach. "Dziennik Gazeta Prawna" twierdzi, że nieoficjalnie wiadomo, iż wśród głównych powodów rezygnacji z nowego dokumentu są koszty oraz słaba funkcjonalność.

Anonimowy rozmówca dziennika tłumaczy, że koszt całej operacji wyniósłby 400 milionów złotych, ale nie wiadomo co dzięki niej zyskaliby Polacy. Zakładano bowiem, iż nowe dokumenty będą służyć w placówkach ochrony zdrowia i załatwianiu spraw w e-urzędach. Tymczasem żaden z tych systemów nie funkcjonuje i nie wiadomo, kiedy to nastąpi.

Takie stanowisko resortu spraw wewnętrznych oznacza otwarty konflikt z Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji, gdzie wiceministrem jest Piotr Kołodziejczyk, który wcześniej odpowiadał za projekty pl.id oraz PESEL 2. Oba przedsięwzięcia pochłonęły już nawet 230 milionów złotych z unijnych funduszy i najpewniej nie zostaną rozliczone. "Dziennika Gazeta Prawna" zaznacza, że nie ma również konkretnych efektów tych nakładów, a obecnie strategiczny system ewidencji ludności funkcjonuje dzięki systemowi, który powstał za sprawą dwóch pułkowników Służby Bezpieczeństwa w latach 70.