Nagrody dla urzędników za pracę przy prezydencji
"Dziennik Gazeta Prawna" poinformował, że urzędnicy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM), którzy zaangażowani byli w organizację prezydencji, otrzymali nagrody - średnio po 3,6 tysiąca złotych. Zdaniem ekspertów powinni dostać wynagrodzenie za nadgodziny, jednak takiego rozwiązania nie przewiduje prawo. Gazeta podkreśla, że podobne gratyfikacje rozdzielone zostały w innych urzędach pracujących przy organizacji przewodnictwa Polski w Radzie UE.
"DGP" oznajmił, że tylko w KPRM nagrodzono co czwartego urzędnika. W sumie między 123 osoby podzielono 0,5 miliona złotych, średnio wypadło więc prawie 3,6 tysiąca na głowę. "Trudno jest mi w tej chwili ustalić, ilu pracowników otrzymało nagrody i w jakiej wysokości, ale z uwagi, że głównie nasz resort był zaangażowany w prezydencję, to takie gratyfikacje zostały wypłacone" - oznajmił w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Marcin Bosacki. Rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych dodał, że urzędnicy uczestniczyli w konferencjach i spotkaniach, często pracując nawet do 16 godzin dziennie.
Tymczasem eksperci podkreślają, ze praca po godzinach w urzędach obnaża ich słabą organizację. Zdaniem Małgorzaty Gersdorf, która jest sędzią Sądu Najwyższego, "prezydencja nie była szczególnymi potrzebami pracodawcy, żeby angażować pracownika do tak długiej pracy. Nie można też z góry planować, że urzędnicy przez pół roku będą pracować dłużej niż osiem godzin dziennie". Według niej urzędnicy powinni otrzymać dodatkowe wynagrodzenie, a nie nagrody. Kłopot jednak w tym, że w korpusie służby cywilnej nie ma przewidzianej płacy za nadgodziny.
Projekt w tej kwestii nie został przyjęty do plany legislacyjnego rządu i prace nad nim nie zostały wznowione, mimo że obecne przepisy są niezgodne z europejską kartą społeczną. W efekcie urzędnicy nie mogą liczyć na dodatkowe wynagrodzenie lub zwiększony wymiar czasu wolnego za przepracowane nadgodziny.
"Dziennik Gazeta Prawna" wylicza, że w czasie polskiej prezydencji, która trwała 184 dni, w Polsce odbyły się 452 spotkania, w tym 20 nieformalnych posiedzeń Rady Unii Europejskiej i spotkań ministrów UE, 30 konferencji na poziomie ministerialnym oraz ponad 300 spotkań eksperckich – czytamy na portalu Gazetaprawna.pl.
Tymczasem eksperci podkreślają, ze praca po godzinach w urzędach obnaża ich słabą organizację. Zdaniem Małgorzaty Gersdorf, która jest sędzią Sądu Najwyższego, "prezydencja nie była szczególnymi potrzebami pracodawcy, żeby angażować pracownika do tak długiej pracy. Nie można też z góry planować, że urzędnicy przez pół roku będą pracować dłużej niż osiem godzin dziennie". Według niej urzędnicy powinni otrzymać dodatkowe wynagrodzenie, a nie nagrody. Kłopot jednak w tym, że w korpusie służby cywilnej nie ma przewidzianej płacy za nadgodziny.
Projekt w tej kwestii nie został przyjęty do plany legislacyjnego rządu i prace nad nim nie zostały wznowione, mimo że obecne przepisy są niezgodne z europejską kartą społeczną. W efekcie urzędnicy nie mogą liczyć na dodatkowe wynagrodzenie lub zwiększony wymiar czasu wolnego za przepracowane nadgodziny.
"Dziennik Gazeta Prawna" wylicza, że w czasie polskiej prezydencji, która trwała 184 dni, w Polsce odbyły się 452 spotkania, w tym 20 nieformalnych posiedzeń Rady Unii Europejskiej i spotkań ministrów UE, 30 konferencji na poziomie ministerialnym oraz ponad 300 spotkań eksperckich – czytamy na portalu Gazetaprawna.pl.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.