Minister edukacji narodowej Krystyna Szumilas przyznała, że wkrótce dojdzie do kolejnych już zwolnień wśród polskich nauczycieli. Mimo to, nawet ci, którzy stracą zatrudnienie, nie pozostaną z tym problemem sami. Resort obiecał, że pomoże im poprzez wsparcie finansowe aktywizacji zawodowej nauczycieli.

Dokładniej, MEN ma przeznaczyć 100 milionów złotych pochodzących ze środków unijnych na aktywizację pozwalającą głównie na przekwalifikowanie nauczycieli tak, by mieli szansę zdobyć nowe zatrudnienie na nieco innym stanowisku.

Redukcja kadry pedagogicznej w polskich szkołach wynika z niżu demograficznego i braku potrzeby zatrudniania w oświacie takiej liczby nauczycieli, jaka była notowana w Polsce przez ostatnie lata. Aktywizacja ma pozwolić im zmienić nieco dotychczasowe kompetencje tak, by mogli zostać zatrudnieni w innych placówkach o podobnym charakterze.

Od pewnego czasu okazuje się, że praktycznie z każdym kolejnym rokiem szkolnym dochodzi do zwolnień niemałej grupy nauczycieli. Według danych z ubiegłego roku, w 2012r. pracę straciło ok. 7 tysięcy osób piastujących takie stanowisko. Natomiast w tym roku zwolnionych ma zostać niewiele mniej, bo ok. 6,8 tysiąca pedagogów. Konkretne informacje dotyczące liczby zwolnionych będą znane najwcześniej jesienią tego roku.

Podstawowym powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, iż do szkoły chodzi coraz mniej uczniów. Przede wszystkim, jest to zauważalne w gimnazjach oraz szkołach ponadgimnazjalnych. Programy umożliwiające przekwalifikowanie nauczycieli, które mają być prowadzone przez urzędy pracy, będą pozwalały pedagogom przygotować się do pracy w przedszkolach i szkołach zawodowych.

Podczas, gdy w gimnazjach i liceach podejmowane są zwolnienia kadry pracowniczej, to właśnie w przedszkolach i zawodówkach brakuje specjalistów. W ostatnich czasach notorycznie brakuje miejsc w przedszkolach, więc wciąż powstają nowe placówki tego typu. Stąd też widoczny na rynku pracy popyt na wychowawców przedszkolnych. Jeśli chodzi o szkoły zawodowe, to coraz większa grupa uczniów decyduje się zadbać o dobry fach w ręku, zamiast iść na studia, dlatego także w zawodówkach powoli brakuje pracowników.