Jak wynika z wczorajszych publikacji Głównego Urzędu Statystycznego, zatrudnienie w naszym kraju spada. Co prawda, z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że sytuacja na rynku pracy jest odrobinę lepsza niż w ostatnich miesiącach, jednak firmy wciąż nie chcą zatrudniać nowych pracowników.

Rzeczywiście, bezrobocie nieco zahamowało z uwagi na rozpoczęcie wielu prac sezonowych. Dokładniej, spadło do poziomu 14,0%. Mimo tego, liczba miejsc pracy w przedsiębiorstwach działających w różnych branżach spadła łącznie o 1% w porównaniu do kwietnia 2012 roku. Daje to ok. 5 milionów 480 tysięcy zatrudnionych osób.

Chociaż zatrudnienie w polskich przedsiębiorstwach spada, to jednak zwiększa się średnia pensja miesięczna. Niestety, jej wzrost jest bardzo niewielki. Według danych GUS, w kwietniu wynagrodzenia były wyższe tylko o 3% w porównaniu do tych sprzed roku, czyli średnia płaca wynosiła 3830,89zł. Warto zaznaczyć, że rosną realne pensje, co jest możliwe, dzięki niskiej inflacji, która w kwietniu sięgnęła poziomu 0,8%.

Mimo tego, że dane dotyczące zatrudnienia są kiepskie, to jednak eksperci przyznają, że sytuacja i tak jest dość dobra. Podkreślają, że istniały obawy, iż bezrobocie w pierwszej połowie 2013r. będzie jeszcze wyższe. Na szczęście, pracodawcy przestali zwalniać podwładnych w takim stopniu, jak czynili to na początku kryzysu.

Aktualnie firmy coraz częściej zauważają, że należy szukać oszczędności na innych płaszczyznach. Zwalnianie pracowników może rzeczywiście zmniejszyć ogólne koszty funkcjonowania firmy, jednak przekłada się także na osłabienie jednostki, w której brakuje rąk do pracy. Redukcja kadry pracowniczej jest tym bardziej problematyczna, że w razie minięcia kryzysu i wyjścia firmy na prostą, będzie trzeba na nowo szukać dobrych pracowników.

Ponadto, eksperci podkreślają, że sezonowy spadek stopy bezrobocia nie sygnalizuje jeszcze końca kryzysu na rynku pracy. Nawet, jeśli sytuacja polskiej gospodarki zacznie się poprawiać, to początkowo nie należy oczekiwać nagłego zmniejszenia bezrobocia. Firmy najpierw będą się bowiem starały odrobić wcześniejsze straty, działając z obecną grupą pracowników. Dopiero przy dynamiczniejszym rozwoju można będzie spodziewać się wyraźniejszego wzrostu zatrudnienia.