Podczas swojego dzisiejszego wystąpienia, premier Włoch, Mario Monti przyznał, że kraj powoli pokonuje problemy, a jego sytuacja poprawiła się na przestrzeni ostatnich tygodni do tego stopnia, że nie będzie potrzebował żadnej pomocy finansowej z zewnątrz. Z pewnością to jedna z lepszych wiadomości, szczególnie gdy zwrócimy uwagę na Hiszpanię, która potrzebuje pomocy ze strony Unii Europejskiej w wysokości ok. 100 mld euro.

Ponadto, Monti pochwalił swoich obywateli podkreślając, że zadłużenie włoskich gospodarstw domowych jest niewielkie, a oszczędności całkiem spore. Podobnie odniósł się do sytuacji rządu zaznaczając, że system bankowy w większości jest ustabilizowany i nie spodziewa się żadnych większych kłopotów związanych z instytucjami finansowymi. Zwrócił również uwagę na dość niską stopę bezrobocia. Dodał, że na tle wielu innych krajów unijnych, Italia prezentuje się naprawdę bardzo dobrze.

Zważywszy na majowe obniżenie ratingu 26 tamtejszych banków przez agencję Moody’s, wiadomości na temat Italii są jeszcze bardziej zadowalające i świadczą o tym, że wbrew wielu wcześniejszym, złym prognozom, Włosi są gotowi stawić czoła kłopotom wynikającym z ogólnoświatowego kryzysu.

Dzisiejszą przemową, Mario Monti położył kres wszelkim spekulacjom na temat tego, że Włochy podzielą losy Grecji, Irlandii czy Hiszpanii, które nie obyły się bez wsparcia finansowego otrzymanego od instytucji UE. Wyraził przy tym zdecydowaną niechęć do tego, by Europejski Bank Centralny, Komisja Europejska oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy zarządzały jego krajem tylko dlatego, że rząd skorzystał z ich pomocy.

Premier Włoch uważa, że lepiej, aby państwo samodzielnie pokonało nawet największe trudności, niż gdyby miało poddać się woli władz europejskich i oddać swoją niezależność w zamian za dofinansowanie, które i tak wymagałoby późniejszej spłaty. Choć brzmi to, jako zarzuty wobec instytucji unijnych, to jednak sama UE powinna cieszyć się z tego, że przynajmniej jeden kraj przeżywający trudniejsze chwile za wszelką cenę próbuje poradzić sobie na własną rękę, a w dodatku, najwyraźniej rzeczywiście mu się to udaje.