Kryzys uderza w instytucje finansowe – coraz mniej oddziałów banków w Polsce
Jeszcze pod koniec zeszłego roku, wiele banków spodziewało się poprawy swojej sytuacji. Zadowalające zyski w 2011r. dawały nadzieję na to, że rok 2012 będzie pasmem kolejnych sukcesów. Jednak dość szybko okazało się, że postępujący kryzys nie będzie łaskawy dla instytucji finansowych. Problem jest tak duży, że część banków zamyka swoje oddziały.
Zgodnie z obliczeniami, w 2011r. banki działające na terenie Polski zarobiły niemal 16 miliardów złotych. Dobry wynik sprawił, że wiele instytucji miało nadzieję na podobne rezultaty w roku 2012. Optymistyczne widoki na przyszłość spowodowały, że część instytucji finansowych rozszerzała działalność, rozbudowując oferty kierowane do klientów indywidualnych oraz biznesowych. Miało to gwarantować większe zyski i pozytywnie wpływać na ogólny rozwój polskiej bankowości.
Niestety, ogólnoświatowy kryzys, problemy na rynkach europejskich, brak stabilności na giełdach, zwiększona oszczędność obywateli – wszystko to przyczyniło się do ograniczenia działalności banków. Przychody zaczęły spadać, a analitycy zwątpili w powtórkę sukcesów. W rezultacie, część instytucji postanowiła zamknąć swoje filie i zawęzić obszar funkcjonowania. Można przewidywać, że najlepiej poradzą sobie te banki, które już wcześniej wyrobiły wysoką pozycję na rynku i zadbały o wystarczająco dużą grupę stałych klientów.
Pierwszym bankiem, który przyznał się do planów restrukturyzacyjnych był Citi Handlowy, który jest uważany za jedną z 10 największych instytucji tego typu na polskim rynku. Zakłada się, że ograniczone możliwości finansowe Polaków przełożą się na mniejsze zainteresowanie kredytami, a problemy z zatrudnieniem obniżą zdolność kredytową klientów. Takie obawy doprowadziły do podjęcia decyzji o likwidacji placówek mieszczących się w mniejszych miejscowościach. Sam zakres działania Citi Handlowego ma teraz ograniczyć się do świadczenia usług firmom, instytucjom i klientom indywidualnym o wysokim statusie materialnym.
Także Bank BPH zamierza ograniczyć wydatki, zamykając część filii i zwalniając nawet do 600 pracowników. Restrukturyzacja w jego szeregach ma prowadzić głównie do zwiększenia efektywności świadczonych usług.
Uchronić się przed kryzysem próbują banki skandynawskie. Chociaż Nordea uważana jest za jedną z najszybciej rozwijających się instytucji finansowych w naszym kraju, to jednak przygotowując się na nadejście gorszych czasów, władze banku podjęły decyzję o zamknięciu 60 oddziałów i zwolnieniu ok. 400 pracowników. Natomiast DnB Nord chce ponoć zamknąć większość filii, zwolnić przeważającą część osób i zrezygnować ze świadczenia usług indywidualnych.
Niestety, ogólnoświatowy kryzys, problemy na rynkach europejskich, brak stabilności na giełdach, zwiększona oszczędność obywateli – wszystko to przyczyniło się do ograniczenia działalności banków. Przychody zaczęły spadać, a analitycy zwątpili w powtórkę sukcesów. W rezultacie, część instytucji postanowiła zamknąć swoje filie i zawęzić obszar funkcjonowania. Można przewidywać, że najlepiej poradzą sobie te banki, które już wcześniej wyrobiły wysoką pozycję na rynku i zadbały o wystarczająco dużą grupę stałych klientów.
Pierwszym bankiem, który przyznał się do planów restrukturyzacyjnych był Citi Handlowy, który jest uważany za jedną z 10 największych instytucji tego typu na polskim rynku. Zakłada się, że ograniczone możliwości finansowe Polaków przełożą się na mniejsze zainteresowanie kredytami, a problemy z zatrudnieniem obniżą zdolność kredytową klientów. Takie obawy doprowadziły do podjęcia decyzji o likwidacji placówek mieszczących się w mniejszych miejscowościach. Sam zakres działania Citi Handlowego ma teraz ograniczyć się do świadczenia usług firmom, instytucjom i klientom indywidualnym o wysokim statusie materialnym.
Uchronić się przed kryzysem próbują banki skandynawskie. Chociaż Nordea uważana jest za jedną z najszybciej rozwijających się instytucji finansowych w naszym kraju, to jednak przygotowując się na nadejście gorszych czasów, władze banku podjęły decyzję o zamknięciu 60 oddziałów i zwolnieniu ok. 400 pracowników. Natomiast DnB Nord chce ponoć zamknąć większość filii, zwolnić przeważającą część osób i zrezygnować ze świadczenia usług indywidualnych.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.