Wczoraj ok. godziny 16:35 naszego czasu w Rosji doszło do katastrofy lotniczej. Należący do linii lotniczych Tatarstan Boeing 737-500 spadł tuż przed lądowaniem, między pasem lądowań a drogą kołowania. Śmierć ponieśli wszyscy znajdujący się na pokładzie, w tym 44 pasażerów oraz 6 członków załogi.

Wśród ofiar znajdował się syn prezydenta Tatarstanu Rustama Minnichanowa, Irek. Poza tym, w katastrofie zginął szef tamtejszej Federalnej Służby Bezpieczeństwa gen. Aleksander Antonow. Rosyjskie media nie donoszą o żadnych obcokrajowcach znajdujących się na pokładzie samolotu.

Nie wiadomo jeszcze, co dokładnie było przyczyną upadku samolotu. Funkcjonujące w Rosji Ministerstwo Spraw Nadzwyczajnych podaje, że maszyna kilkukrotnie próbowała wylądować i kiedy była na etapie przyziemiania, doszło w niej do wybuchu zbiornika z paliwem. Inne źródła podają, że wybuch nastąpił dopiero po uderzeniu samolotu w ziemię.

Boeing 737-500 wystartował z moskiewskiego lotniska Domodiedowo i leciał do Kazania. Pasażerowie, którzy wcześniej przylecieli nim do Moskwy twierdzą, że już wtedy występowały jakieś problemy techniczne. Wszystko wskazuje więc na to, że przyczyną tragedii była niesprawność maszyny, a nie błąd człowieka.

Mimo tego, mająca zostać wkrótce powołana komisja śledcza weźmie pod uwagę wszystkie możliwe scenariusze katastrofy. Już teraz nad sprawą pracują odpowiednie służby. Prezydent Rosji Władimir Putin zapewnia, że dołożone zostaną wszelkie starania mające na celu wyjaśnienie przyczyn wypadku.

Okazało się, że Boeing 737-500, który wczoraj roztrzaskał się w Kazaniu miał już wcześniej pewne problemy techniczne. Przed rokiem musiał wrócić do Kazania po 20 minutach od startu. Nikt wtedy nie ucierpiał, a 23-letni samolot został przywrócony do pełnej sprawności.