W ciągu roku budżetowego, Komisja Europejska planuje zmienić wysokość składki, jaką Polska ma wpłacić do wspólnego budżetu Unii Europejskiej. Żeby jednak rzeczywiście tak się stało, projekt KE musi zostać uprzednio zaakceptowany przez Parlament Europejski oraz Radę Europejską.

Resort finansów spodziewa się, że zanim podjęta zostanie ostateczna decyzja, to PE i RE będą jeszcze chciały nanieść poprawki na projekt modyfikacji budżetowych proponowany przez Komisję. Politycy przyznają, że nie jest dla nich zaskoczeniem planowana zmiana, ponieważ nigdy dotąd nie zdarzyło się, żeby kwota pierwotnie zakładana w budżecie kraju okazała się tą końcową, a modyfikacje wysokości składki są naturalne.

Pomimo tego, że UE chce wprowadzić korektę wcześniej planowanego budżetu, to jednak Ministerstwo Finansów zapewnia, że nawet w przypadku zmian wysokości naszej składki, nie będzie trzeba przeprowadzać nowelizacji ustawy budżetowej Polski.

Jako, że sumę wpłaca się ratami w trakcie całego roku, to ewentualne niedobory dopłaca się dopiero pod jego koniec. Wtedy jednak nie ma większych problemów ze znalezieniem źródła tych funduszy, ponieważ czerpie się je z rezerwy budżetowej lub ze środków niewydatkowanych.

Najważniejszym spośród czynników wpływających na decyzję o zmianie kwoty, jaką nasz kraj ma wpłacić do unijnego budżetu są zmieniające się przewidywania względem sytuacji gospodarczej w całej wspólnocie. Weryfikacja prognoz sprawia, że niespodziewanie może dojść do dalszych modyfikacji budżetowych.

Wiadomo również, że w obecnym roku KE przedstawi jeszcze inne budżety korygujące, jednak nie wiadomo jeszcze, jakie zmiany przyniosą one dla naszego kraju. Z tego względu, konkretną kwotę, jaką Polska będzie musiała wpłacić do wspólnego budżetu, poznamy dopiero pod koniec 2013 roku. Na razie mówi się o tym, że UE zabraknie ok. 11,5 miliarda euro. Polska miałaby wpłacić 3% tej kwoty, czyli ok. 300 milionów euro.