Jednogroszówki nie są nam potrzebne?
Monety jednogroszowe, tak naprawdę, nie mają żadnej wartości. Niektórzy zbierają je na szczęście, inni kolekcjonują po to, by złożyć potem w nieco większą sumę, która pomoże zapłacić za towar co do grosza, nie rozmieniając grubszych pieniędzy. Niemniej jednak, wciąż są zbyt mało użyteczne, by ich produkcja była opłacalna. Jak przyznaje NBP, wyrób jednej monety jest wielokrotnie droższy, niż jest wartość.
Narodowy Bank Polski już od pewnego czasu wspomina o problemie, jakim jest wybijanie jednogroszówek – monet, których cena produkcji znacznie przewyższa ich własną wartość. Niestety, Polacy nie przepadają za „drobniakami”, unikając ich noszenia w portfelu czy w kieszeni. Jako, że rzeczywiście są uciążliwe, to wolimy je zostawiać, a to oznacza, że w przy zakupach bardzo często nam ich brakuje. Efekt jest taki, że mennice muszą wybijać ich w ilościach większych, niż niektóre inne monety.
Duże potrzeby wybijania monet przy jednoczesnym, wysokim koszcie produkcji jednej sztuki powodują, że NBP od pewnego czasu próbuje znaleźć sposób na redukcję kosztów związanych z wypuszczaniem do obiegu jednogroszówek. Oczywiście, istniały opinie, że zarówno jedno-, jak i dwugroszówki są nominałami zupełnie niepotrzebnymi. Z drugiej strony, jednak trudno jest z nich zrezygnować. Dlatego też, NBP zaczyna zastanawiać się nad zmianą kruszcu, z jakiego tworzone są monety o najmniejszej wartości.
Wielu obywateli przyznaje, że monety jedno- i dwugroszowe nie są potrzebne, jednak prezes NBP przypomina, że jeżeli rzeczywiście znikną one z obiegu, to będzie trzeba liczyć się z inflacją. Ceny będą zaokrąglane, a to podniesie większość z nich. Tym bardziej, że w wielu punktach handlowych normą są końcówki 0,99zł.
To jeden z powodów, dla których NBP bardziej skłonne jest do zmiany materiału, z jakiego wybijane są najdrobniejsze monety, niż do zaprzestania ich produkcji. Na dzień dzisiejszy jest to stop składający się z miedzi, cynku oraz manganu (proporcja 59:40:1), ale istnieje prawdopodobieństwo, że zostanie on zastąpiony aluminium, bądź też, że monety te będą wybijane z cynku oraz stali, a wtedy byłyby dodatkowo pokrywane miedzią.
Duże potrzeby wybijania monet przy jednoczesnym, wysokim koszcie produkcji jednej sztuki powodują, że NBP od pewnego czasu próbuje znaleźć sposób na redukcję kosztów związanych z wypuszczaniem do obiegu jednogroszówek. Oczywiście, istniały opinie, że zarówno jedno-, jak i dwugroszówki są nominałami zupełnie niepotrzebnymi. Z drugiej strony, jednak trudno jest z nich zrezygnować. Dlatego też, NBP zaczyna zastanawiać się nad zmianą kruszcu, z jakiego tworzone są monety o najmniejszej wartości.
Wielu obywateli przyznaje, że monety jedno- i dwugroszowe nie są potrzebne, jednak prezes NBP przypomina, że jeżeli rzeczywiście znikną one z obiegu, to będzie trzeba liczyć się z inflacją. Ceny będą zaokrąglane, a to podniesie większość z nich. Tym bardziej, że w wielu punktach handlowych normą są końcówki 0,99zł.
To jeden z powodów, dla których NBP bardziej skłonne jest do zmiany materiału, z jakiego wybijane są najdrobniejsze monety, niż do zaprzestania ich produkcji. Na dzień dzisiejszy jest to stop składający się z miedzi, cynku oraz manganu (proporcja 59:40:1), ale istnieje prawdopodobieństwo, że zostanie on zastąpiony aluminium, bądź też, że monety te będą wybijane z cynku oraz stali, a wtedy byłyby dodatkowo pokrywane miedzią.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.