Jak Rosja pomogła Donaldowi Trumpowi wygrać wybory prezydenckie?
Już od kilku tygodni mówiło się o tym, że Rosja najprawdopodobniej pomogła Donaldowi Trumpowi w wygraniu wyborów prezydenckich w USA. Kończący swoją drugą kadencję Barack Obama zlecił amerykańskim służbom wywiadowczym przeprowadzenie w tej sprawie śledztwa. Jego wyniki chyba nikogo nie zaskoczyły, bo potwierdzają teorię, jakoby Rosja miała udział w zwycięstwie Trumpa.
Służby wywiadowcze USA zaprezentowały w piątek raport sporządzony na zlecenie kończącego swoją drugą kadencję prezydenta Baracka Obamy. Wynika z niego, że Rosja najprawdopodobniej przyczyniła się do zwycięstwa Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich.
Raport ujawnia, że rosyjscy hakerzy działający dla tamtejszego wywiadu wojskowego dokonali włamania na serwery Partii Demokratycznej, z których wykradli informacje, jakie później pojawiły się w sieci i zdyskredytowały rywalkę Trumpa, Hilary Clinton w oczach wielu wyborców. Informacje pojawiły się na WikiLeaks, DCLeaks.com oraz na blogu prowadzonym przez osobę podającą się za Guccifer 2.0.
Prezydent elekt szybko odniósł się do tych doniesień twierdząc, że Rosjanie nie brali udziału w jego wygranej, a przy okazji dodał, że kiedy już oficjalnie obejmie swój urząd, zajmie się ściganiem przestępstwa cybernetycznych. Już w ciągu 90 dni od zajęcia stołka ma przedstawić plan tych działań. Pewnie uznał też, że żaden atak innego kraju nie mógłby wpłynąć na wyniki wyborów w USA.
Podczas gry wywiad wojskowy oskarża Rosjan o włamanie do serwerów Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej, to Donald Trump podkreślał, że Krajowy Komitet Partii Republikańskiej był w stanie odeprzeć tego typu ataki zagranicznych hakerów.
Amerykańskie media zwróciły uwagę na fakt, że Trump odniósł się do cyberprzestępczości i potrzeby zwalczania jej, ale praktycznie nie skomentował doniesień o tym, jakoby Rosjanie wspierali go w dojściu do władzy.
Raport ujawnia, że rosyjscy hakerzy działający dla tamtejszego wywiadu wojskowego dokonali włamania na serwery Partii Demokratycznej, z których wykradli informacje, jakie później pojawiły się w sieci i zdyskredytowały rywalkę Trumpa, Hilary Clinton w oczach wielu wyborców. Informacje pojawiły się na WikiLeaks, DCLeaks.com oraz na blogu prowadzonym przez osobę podającą się za Guccifer 2.0.
Prezydent elekt szybko odniósł się do tych doniesień twierdząc, że Rosjanie nie brali udziału w jego wygranej, a przy okazji dodał, że kiedy już oficjalnie obejmie swój urząd, zajmie się ściganiem przestępstwa cybernetycznych. Już w ciągu 90 dni od zajęcia stołka ma przedstawić plan tych działań. Pewnie uznał też, że żaden atak innego kraju nie mógłby wpłynąć na wyniki wyborów w USA.
Podczas gry wywiad wojskowy oskarża Rosjan o włamanie do serwerów Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej, to Donald Trump podkreślał, że Krajowy Komitet Partii Republikańskiej był w stanie odeprzeć tego typu ataki zagranicznych hakerów.
Amerykańskie media zwróciły uwagę na fakt, że Trump odniósł się do cyberprzestępczości i potrzeby zwalczania jej, ale praktycznie nie skomentował doniesień o tym, jakoby Rosjanie wspierali go w dojściu do władzy.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.