Do zaskakującej sytuacji doszło w środę rano, jeszcze przed godziną 9:00. W trakcie, kiedy ksiądz-przewodnik oprowadzał swoją wycieczkę po Wawelu, na dziedzińcu arkadowym tego krakowskiego zamku pojawił się samochód Seat Ibiza. Po tym, jak ksiądz zwrócił kierowcy uwagę, że istnieje zakaz wjazdu w to miejsce, wysiadł on z auta, trzymając w rękach siekierę.

Początkowo groził nią księdzu, jednak po chwili zdecydował się na powrót do samochodu. Zaraz potem próbował wjechać w grupę turystów spacerujących po Wawelu. Konieczna była pomoc straży wawelskiej, która po oddaniu jednego strzału ostrzegawczego w powietrze, wcelowała w oponę i uniemożliwiła napastnikowi ucieczkę. Wkrótce później przyjechała policja.

Mężczyzna został aresztowany i przewieziony na komendę. Zostanie poddany badaniu psychiatrycznemu. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że cierpi na jakiś rodzaj zaburzeń umysłowych. Już z początkowych ustaleń wynika, że najprawdopodobniej leczy się psychiatrycznie.

O sprawcy wiadomo tyle, że nazywa się Grzegorz S., ma 48 lat i mieszka w Krakowie. Jedynym podanym przez niego motywem dzisiejszego działania jest fakt, iż uważa on, że Wawel należy do niego i nie życzy sobie, żeby w tym miejscu pojawiały się inne osoby.

Policja oficjalnie potwierdza, że podczas porannego incydentu nikt nie ucierpiał. Sprawa jest wyjaśniania przez krakowskich funkcjonariuszy, którzy odkrywają kolejne okoliczności dzisiejszego zdarzenia.

W związku z dzisiejszym wtargnięciem na dziedziniec Zamku Królewskiego na Wawelu, już zapowiedziano zwiększenie zabezpieczeń. Jak się okazuje, ochrona jednego z najważniejszych polskich zabytków już wcześniej rozważała zamontowanie mechanicznych słupów zaporowych. Jednak dopiero środowy incydent upewnił wszystkich, że mechaniczne zapory są absolutną koniecznością.