Huragany sieją spustoszenie w Meksyku, na Florydzie, Karaibach, Kubie i okolicznych wyspach
Przygotowywano się do nich od wielu dni. Ewakuowano miliony ludzi i postawiono w stan gotowości wszelkie dostępne służby. Huragany Irma, Jose i Katia uderzyły we Florydę, a wcześniej przeszły przez Kubę, Meksyk, Karaiby i pobliskie wyspy. Na samej tylko Barbudzie dach nad głową straciło 95% mieszkańców! Jak wygląda sytuacja po pierwszym spotkaniu z huraganami i jakie są dalsze prognozy?
Na nadejście huraganu Irma w wyjątkowy sposób od kilku dni przygotowywali się mieszkańcy najbardziej wysuniętego na południe stanu USA – Florydy. Przymusowe ewakuacje, postawienie w stan gotowości wszystkich służb i gwarancja wsparcia z innych stanów to tylko najważniejsze z podjętych działań. Warto jednak zaznaczyć, że zanim huragan Irma dotarł do wybrzeża Stanów Zjednoczonych, przetoczył się przez pobliskie wyspy.
Co więcej, okazało się, że Irma nie jest osamotniona. Tuż za nią, podobną trasą podążały dwa kolejne huragany – Jose i Katia, których stopień intensywności miał być tylko nieznacznie mniejszy od Irmy. Przed uderzeniem we Florydę, huragany przeszły przez Kubę i okoliczne wyspy, w tym Karaiby oraz Barbudę, która została zniszczona niemal doszczętnie. Według wstępnych oględzin, zrujnowanych zostało tam 95% zabudowań! Na drodze na Florydę Irma przeszła też przez należące do USA wyspy Florida Keys.
Ewakuacja miała objąć całą południową część stanu. Amerykańskie media podawały, że miejsce zamieszkania opuściło ok. 7 mln ludzi. Pomijając ewakuacje, do których nawoływał gubernator stanu Rick Scott, wiele osób samodzielnie opóźniło okolicę zamieszkania w obawie przed wichurami mogącymi narazić je na utratę życia. Szacunki amerykańskiej telewizji podawały, że na czas huraganu w domach zostało mniej 115 tys. osób mieszkających na terenach podlegających przymusowej ucieczce przed żywiołem.
Meteorolodzy obawiali się, że Irma może dotrzeć do Stanów Zjednoczonych przy mocy klasyfikującej ją jako huragan o sile 5 w skali Saffira-Simpsona, czyli najwyższej z możliwych. Rodziłoby to ryzyko szkód, które mogłyby okazać się największymi w historii USA. Później jednak obniżono prognozy i założono, że będzie to huragan 4. kategorii, a ostatecznie Irma w dość szybkim tempie straciła moc i ograniczyła się do kategorii 3. Mimo to, przy kategorii 4., porywy wiatru przekraczały 200km/h przy jednoczesnych, intensywnych opadach deszczu.
Takie warunki w krótkim czasie przemieniły ulice wielu miast w rwące potoki. Łamały też drzewa, zrywały dachy, a na Barbudzie i Kubie doprowadziły do zupełnego zawalenia wielu domów. Na Florydzie w pierwszej dobie od uderzenia Irmy bez prądu zostało ok. miliona domostw. Służby przyznały, że naprawienie szkód i ponowne doprowadzenie energii w niektórych miejscach może zająć nawet 2 tygodnie.
Już w pierwszych godzinach po uderzeniu Irmy w wybrzeża USA śmierć poniosły 3 osoby. Wcześniej na samych tylko Karaibach mówiono o 15 zabitych. O stratach finansowych jeszcze się nie mówi, ponieważ pogoda nie wróciła na razie do normy. Niemniej, pewnym jest, że będą one ogromne.
Co więcej, okazało się, że Irma nie jest osamotniona. Tuż za nią, podobną trasą podążały dwa kolejne huragany – Jose i Katia, których stopień intensywności miał być tylko nieznacznie mniejszy od Irmy. Przed uderzeniem we Florydę, huragany przeszły przez Kubę i okoliczne wyspy, w tym Karaiby oraz Barbudę, która została zniszczona niemal doszczętnie. Według wstępnych oględzin, zrujnowanych zostało tam 95% zabudowań! Na drodze na Florydę Irma przeszła też przez należące do USA wyspy Florida Keys.
Ewakuacja miała objąć całą południową część stanu. Amerykańskie media podawały, że miejsce zamieszkania opuściło ok. 7 mln ludzi. Pomijając ewakuacje, do których nawoływał gubernator stanu Rick Scott, wiele osób samodzielnie opóźniło okolicę zamieszkania w obawie przed wichurami mogącymi narazić je na utratę życia. Szacunki amerykańskiej telewizji podawały, że na czas huraganu w domach zostało mniej 115 tys. osób mieszkających na terenach podlegających przymusowej ucieczce przed żywiołem.
Takie warunki w krótkim czasie przemieniły ulice wielu miast w rwące potoki. Łamały też drzewa, zrywały dachy, a na Barbudzie i Kubie doprowadziły do zupełnego zawalenia wielu domów. Na Florydzie w pierwszej dobie od uderzenia Irmy bez prądu zostało ok. miliona domostw. Służby przyznały, że naprawienie szkód i ponowne doprowadzenie energii w niektórych miejscach może zająć nawet 2 tygodnie.
Już w pierwszych godzinach po uderzeniu Irmy w wybrzeża USA śmierć poniosły 3 osoby. Wcześniej na samych tylko Karaibach mówiono o 15 zabitych. O stratach finansowych jeszcze się nie mówi, ponieważ pogoda nie wróciła na razie do normy. Niemniej, pewnym jest, że będą one ogromne.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.