Zostało w sumie pięć dni, a Komisja Europejska we współpracy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Europejskim Bankiem Centralnym wciąż nie zdołała dojść do porozumienia z Grecją. Tamtejszy rząd odrzucił propozycje reform w momencie, gdy wydawało się, że obie strony były o krok od ugody.

Widmo wyjścia Grecji ze strefy euro staje się coraz bardziej realne. Można mieć przy tym wrażenie, że to Troice w większym stopniu zależy na porozumieniu, bo ewentualny Grexit może okazać się niekorzystny bardziej dla UE niż dla Grecji. Helladzie gotowa jest pomóc Rosja, co z pewnością nie ucieszyłoby Europy Zachodniej. Gdyby spełnił się ten scenariusz, wzrosłaby pozycja Federacji Rosyjskiej na kontynencie.

Jednak wyjście Grecji z UE to problem nie tylko Eurolandu – eksperci twierdzą, że odczują to również Polacy. Jedną z najważniejszych zmian byłby najprawdopodobniej wyraźny spadek wartości polskiej złotówki na rynku walutowym. Według specjalistów, taką sytuację uznano by za kryzysową, a w takich momentach inwestorzy praktycznie zawsze stawiają na „bezpieczne” waluty, czyli franka szwajcarskiej dolara amerykańskiego i japońskiego jena.

Spadek polskiej złotówki i wzmocnienie franka oznaczałoby m.in. problemy dla osób mających kredyty zaciągnięte we frankach. Wzrosłaby zapewne wartość ich zadłużenia. Oprócz tego mniej atrakcyjne stałyby się rodzime obligacje. Można mieć niemal pewność, że pikowałyby wszystkie istotne indeksy na naszej giełdzie papierów wartościowych. W dodatku trudno jest przewidzieć, jak długo trwałaby taka sytuacja, a to oznacza, że trzeba być przygotowanym również na to najgorsze, czyli na spadki, które długo i mozolnie będzie trzeba odrabiać.

Przypomnijmy, że KE, EBC i MFW zakończyły już działania pomocowe wobec Grecji, przez co państwu grozi bankructwo. Jest ono tym bardziej realne, że do 30 czerwca Grecy muszą oddać MFW ratę w wysokości 1,6 mld euro. Żeby uchronić się przed upadkiem, grecki rząd stara się o jeszcze jedną pożyczkę ze strony jednostek zewnętrznych. Miałaby ona wynosić przeszło 7 mld euro. Nie ma na to jednak szans, dopóki Hellada nie przystanie na propozycję reform oszczędnościowych proponowanych przez wierzycieli.