Grenlandia – największa wyspa świata – nie pozwalała dotychczas na wykorzystywanie swoich bogactw mineralnych mimo, że ma ich całe mnóstwo. Pozostawała praktycznie nietknięta, dzięki czemu, była jednym z niewielu miejsc, w których człowiek nie zdążył jeszcze wyrządzić przesadnych szkód w środowisku naturalnym.

Niemniej jednak, wczoraj lokalny parlament wyspy należącej do Danii zadecydował, że pozwoli na eksploatację grenlandzkich bogactw mineralnych, w tym złóż uranu i innych pierwiastków, które są potrzebne w wielu działach przemysłu, a relatywnie rzadko występują w innych regionach świata.

Co sprawiło, że władze Grenlandii zdecydowały się na taki krok? Przede wszystkim, nawet na duńskiej wyspie pogarszać zaczęła się sytuacja gospodarcza. Rosnące bezrobocie i jednocześnie zwiększające się koszty życia sprawiły, że rząd musiał zacząć szukać rozwiązań, które stymulowałyby tamtejszą koniunkturę.

Ponadto, wydobyciu sprzyjać zaczęły warunki naturalne. Postępujący proces topnienia lodowców sprawił, iż dostęp do złóż jest prostszy niż choćby 10 lat temu. Oprócz tego, otwarte zostały nowe szlaki morskie w okolicach Arktyki, więc łatwiejszy będzie transport wydobytych surowców.

Dostęp do bogactw, których pozyskanie jest dość skomplikowane, będzie wyjątkową okazją dla wielu firm działających w sektorze przemysłowym. Już teraz do skorzystania ze złóż znajdujących się na Grenlandii szykują się przedsiębiorstwa azjatyckie, europejskie, a nawet australijskie. Pierwsza koncesja została jednak wydana brytyjskiej firmie London Mining, która na Grenlandii będzie wydobywała rudy żelaza.

Grenlandzkie złoża są tak atrakcyjne, ponieważ wiele pozyskiwanych z nich surowców jest wykorzystywanych przy produkcji nowoczesnych sprzętów, w tym akcesoriów elektronicznych czy samochodów hybrydowych. Jako, że takich produktów będzie na światowym rynku coraz więcej, wzrastać będzie także zapotrzebowanie na trudno dostępne pierwiastki.

Nie wiadomo jednak, czy wszystkie plany eksploatacyjne rzeczywiście się powiodą, ponieważ dużo do powiedzenia będzie miała Dania, która wciąż sprawuje kontrolę nad Grenlandią. Istnieje ryzyko, że nie wszystkie złoża zostaną wykorzystane, bo najpierw będzie trzeba określić, czy ich eksploatacja nie doprowadzi do wyrządzenia zbyt dużych szkód w naturalnym środowisku wyspy.