Najnowsze dane przedstawione dzisiaj rano przez Główny Urząd Statystyczny nie najlepiej świadczą o kondycji polskiej gospodarki. Malejąca sprzedaż detaliczna i rosnące bezrobocie wskazują na to, że na razie nie możemy liczyć na gospodarcze odbicie. Niemniej jednak, są to wyniki, jakich spodziewali się eksperci. Co więcej, stopa bezrobocia była nawet niższa, niż zakładali to rynkowi analitycy.

Bezrobocie wzrosło w lutym do poziomu 14,4%, czyli o 0,2% w porównaniu do pierwszego miesiąca tego roku. W stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego był to natomiast wzrost o 1,2%. Choć dane są lepsze od prognoz, to jednak trzeba przyznać, że i tak są najgorszymi od 6 lat.

Jeśli chodzi o poszczególne regiony naszego kraju, to największa stopa bezrobocia została odnotowana na północy kraju. W województwie warmińsko-mazurskim wyniosła ona 22,5%, a w zachodniopomorskim 19,3%. Tylko o 0,2% bezrobocie było niższe w kujawsko-pomorskim. Wśród terenów o najniższej stopie bezrobocia znalazły się Wielkopolska (10,9%) oraz Mazowsze (11,6%).

W przypadku sprzedaży detalicznej dane też nie były zbyt optymistyczne. Spadła ona o 0,8% w porównaniu do ubiegłego roku. Natomiast w ujęciu miesięcznym był to spadek o 2,6%. Jak twierdzą analitycy, jest to odczyt bardzo slaby. Kurcząca się sprzedaż detaliczna jest poważnym problemem, ponieważ wskazuje ona na to, że ryzyko recesji wciąż jest spore.

Niestety, eksperci są zgodni, co do tego, że bezrobocie będzie w Polsce nadal rosło i całkiem szybko przekroczy granicę 15%. To natomiast oznacza, że nie poprawią się wyniki sprzedaży detalicznej. Polacy – w obliczu braku pracy – będą bardziej oszczędzać, rozsądniej dokonywać zakupów, wybierając tylko najważniejsze produkty, a przez to automatycznie zauważalny stanie się spadek konsumpcji.