Rządy Niemiec i Francji chcą zrobić, co w ich mocy, aby utrzymać strefę euro, zapobiegając opuszczeniu jej przez jakikolwiek kraj, natomiast Japonia stara się uchronić przed deflacją. Zapewnienia polityków sprawiły, że inwestorzy poczuli się odrobinę bezpieczniej, co przyczyniło się do zwyżek na giełdach. Plusy notowały główne wskaźniki parkietów w Azji – japoński Nikkei 225 zwyżkował na poziomie +0,8%, chiński Hang Seng +1,21%, natomiast indyjski Sensex aż +1,26%. To przełożyło się na niezły start giełd Starego Kontynentu.

Z rana na polskiej giełdzie najlepiej radziła sobie spółka KGHM, której akcje drożały o przeszło 2%. Było to powodowane głównie podwyższeniem cen miedzi. Najwięcej traciło PKO BP, którego papiery pikowały na poziomie -0,5%.

Wczesnym popołudniem humory nadal dopisywały, co można było zawdzięczać aukcji włoskich obligacji trzy-, pięcio- oraz dziesięcioletnich. W jej efekcie, Włosi pozbyli się długu liczącego sobie 5,5 miliarda euro. Ich rentowność wynosiła 5,96% (podczas ostatniej aukcji było to 6,19%). Taki obrót sytuacji sprawił, że europejskie parkiety delikatnie zwyżkowały. CAC40 oraz DAX zyskiwały na wartości ok. +0,7%, a brytyjski FTSE +0,2%. Zdecydowanymi liderami na Starym Kontynencie były jednak Athex oraz Ibex.

W tym czasie, wśród polskich blue chipów przewodziła spółka JSW, której papiery zyskiwały na wartości +3,5%. Najwięcej tracił natomiast Synthos, którego akcje taniały o -2,5%. Tej sytuacji towarzyszyły bardzo niskie obroty, które ledwie przewyższały 200 milionów złotych.

Późniejszym popołudniem do dobrze radzącego sobie KGHM-u dołączyło PZU, którego akcje również zyskiwały ok. +2%. Wciąż jednak liderem było JSW. Ostatecznie, WIG20 w momencie zamknięcia sesji zyskiwał +1,30%, notując przy tym 2190,68 punktów. To daje nadzieję na to, że wkrótce uda się znów przekroczyć granicę 2200 pkt.