Firmy zapłacą podatek na rzecz transportu miejskiego?
Dziennik "Rzeczpospolita" poinformował, że rząd zamierza wprowadzić kolejne rozwiązanie, które uderzy w przedsiębiorców. Firmy miałyby płacić podatek na rzecz transportu miejskiego.
Zdaniem gazety zrównoważenie budżetów samorządowych przedsiębiorstw komunikacyjnych to jedno z najtrudniejszych zadań samorządów. Najczęściej rozwiązuje się je poprzez podwyżki cen biletów i szukaniem oszczędności. Rząd wpadł jednak na inny pomysł - chce wzorować się na Francji.
Tam od lat 70. na miejskich przewoźników łożą firmy zatrudniające więcej niż dziewięciu pracowników. Daniny tej można uniknąć, jeśli zapewni się zatrudnionym dowóz. Ów lokalny podatek nosi nazwę "transport versement" i ma różne stawki: od 0,55% płac swych pracowników w miejscowościach do 100 tys. mieszkańców do nawet 1,75% w metropoliach.
Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR przyznał w rozmowie z dziennikiem, że trwają prace nad wprowadzeniem tych rozwiązań w Polsce. Nie zdradził jednak żadnych szczegółów. Według niego problemu kosztów transportu miejskiego "dotyczy oprócz rosnących cen paliw także kwestia wymiany taboru czy rosnących kosztów serwisu, a przede wszystkim integrowanie się systemów komunikacyjnych w obrębie aglomeracji".
"Rzeczpospolita" zwróciła się do przedsiębiorców o opinię w tym temacie. Marta Przewłocka - wiceprezes wrocławskiej firmy informatycznej Power Media - oznajmiła, że jest oburzona pomysłem, który znowu zwiększy koszty pracy i pogorszy konkurencyjność polskiej gospodarki.
"Najprościej nałożyć kolejny ciężar, zamiast szukać oszczędności w dystrybucji pieniędzy w ramach budżetu" - stwierdziła Przewłocka. "Nie wiem, jak to będzie liczone, czy dojeżdżający własnymi samochodami będą zwolnieni? I dlaczego podatek miałby być uzależniony od wysokości wynagrodzenia?" - dodała.
Według niej taka danina to czysty socjalizm, gdyż informatycy - zarabiający u niej znacznie więcej niż średnia krajowa - będą musieli więcej zapłacić za dojazd do pracy niż robotnicy jeżdżący tym samym autobusem.
Tam od lat 70. na miejskich przewoźników łożą firmy zatrudniające więcej niż dziewięciu pracowników. Daniny tej można uniknąć, jeśli zapewni się zatrudnionym dowóz. Ów lokalny podatek nosi nazwę "transport versement" i ma różne stawki: od 0,55% płac swych pracowników w miejscowościach do 100 tys. mieszkańców do nawet 1,75% w metropoliach.
Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR przyznał w rozmowie z dziennikiem, że trwają prace nad wprowadzeniem tych rozwiązań w Polsce. Nie zdradził jednak żadnych szczegółów. Według niego problemu kosztów transportu miejskiego "dotyczy oprócz rosnących cen paliw także kwestia wymiany taboru czy rosnących kosztów serwisu, a przede wszystkim integrowanie się systemów komunikacyjnych w obrębie aglomeracji".
"Rzeczpospolita" zwróciła się do przedsiębiorców o opinię w tym temacie. Marta Przewłocka - wiceprezes wrocławskiej firmy informatycznej Power Media - oznajmiła, że jest oburzona pomysłem, który znowu zwiększy koszty pracy i pogorszy konkurencyjność polskiej gospodarki.
Według niej taka danina to czysty socjalizm, gdyż informatycy - zarabiający u niej znacznie więcej niż średnia krajowa - będą musieli więcej zapłacić za dojazd do pracy niż robotnicy jeżdżący tym samym autobusem.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.