Grecja ma już tylko 10 dni na podjęcie decyzji dotyczącej swojej przyszłości. Jeroen Dijsselbloem będący przedstawicielem wszystkich ministrów finansów krajów należących do strefy euro postawił Helladzie jasny warunek. Żeby Grecy mogli otrzymać jakąkolwiek pożyczkę z Unii Europejskiej, muszą powrócić do współpracy z Trójką na wcześniejszych warunkach.

Jeśli Grecja nadal będzie chciała walczyć o złagodzenie reguł, na jakich udzielane są jej pożyczki, a do tego zagrozi zerwaniem współpracy z Europejskim Bankiem Centralnym, Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Komisją Europejską, zostanie pozostawiona bez jakiegokolwiek wsparcia z zewnątrz.

Powrót do ustalonych wcześniej warunków oznacza dla Grecji kontynuację reform mających na celu m.in. uzyskanie możliwie maksymalnych oszczędności budżetowych. Taka opcja nie odpowiada jednak nowemu rządowi dowodzonemu przez wybraną niedawno partię Syriza, słynącą z niechęci wobec Wspólnoty Europejskiej.

Nowy rząd nie zamierza jednak uginać się pod naciskiem Europy i chce zrezygnować z nadmiernych oszczędności. Według ekspertów może to oznaczać, że prędzej czy później spełni się jeden z dwóch czarnych scenariuszy i Grecja opuści Unię Europejską powracając do swojej dawnej waluty, albo ogłosi niewypłacalność pozwalając, by załamał się jej system bankowy.

W obu przypadkach miałoby to niekorzystny wpływ na całą Wspólnotę, dlatego pesymistyczne doniesienia na temat Grecji mają wpływ na notowania europejskich indeksów. Chociaż pozostaje jeszcze nadzieja, że jedna ze stron ustąpi lub uda się osiągnąć kompromis, to jednak szanse na to są niewielkie, ponieważ zarówno stanowisko Trojki, jak i Grecji wydaje się być bardzo zdecydowane.