Eurodolar w konsolidacji
Początkowa radość uczestników rynku z postanowień szczytu ministrów finansów Strefy Euro szybko została zastąpiona wątpliwościami. Niepokojące przecieki z poufnego raportu Troiki ws. Grecji ciążyły dziś od rana notowaniom głównej pary walutowej.
Inwestorzy obawiali się, że realizacja z trudem przyjętych reform może okazać się niezwykle skomplikowana, jak nie niemożliwa. To negatywnie działało na nastroje. Wszyscy bowiem zdają sobie z tego sprawę, że kolejny pakiet pomocowy nie rozwiązuje problemu, lecz odkłada go jedynie w czasie. Teraz zapewne z pierwszych stron znikną doniesienia z Aten, choć jest wielce prawdopodobne, że wrócą na nie szybciej niż można się tego spodziewać. Zwłaszcza, że pozostało wiele nierozstrzygniętych kwestii, które mogą być źródłem potencjalnych kłopotów.
Dodatkowo Grecy będą teraz pod jeszcze ściślejszą kontrolą urzędników z Troiki, co może nie przypaść im do gustu. W takim kontekście nie dziwi więc fakt, że od rana na rynku pary EUR/USD dominowała chęć realizacji zysków. Sprzyjały temu również kiepskie nastroje panujące nie giełdzie. Poprzez to cena euro do południa obniżyła się do okolic poziomu wsparcia na 1,32. W poprawie nastrojów nie pomagały dobre wyniki aukcji bonów hiszpańskich oraz EFSF. Dopiero w miarę dołączania kapitału amerykańskiego do gry byki podjęły próbę odbicia. Nie miały jednak zbyt dużo argumentów i pod koniec sesji kurs kształtował się na poziomie 1,3225.
Złoty traci na wartości
Nocna aprecjacja rodzimej waluty, wynikająca ze wzrostów eurodolara po decyzji o przyznaniu drugiego pakietu pomocowego została zredukowana już w pierwszych godzinach sesji londyńskiej. Mieszany sentyment rynkowy wynikający z ciągle utrzymujących się obaw o Grecję (mimo przyznania pomocy) nie sprzyjał dziś mniej pewnym aktywom. Cena amerykańskiego dolara w pierwszej części handlu wzrosła powyżej poziomu 3,16 zł. Euro w tym czasie kosztowało ponad 1,5 gr więcej niż z samego rana. Druga część handlu także nie była najlepsza w wykonaniu złotego.
Deprecjacja przybierała na sile ciągnąc kursy par złotowych na północ. Zatrzymanie wzrostów nastąpiło dopiero z próbą odbicia na eurodolarze. Jednak jej niewielki zasięg sprawił, że pary złotowe w końcówce sesji londyńskiej skonsolidowały się przy wyższych poziomach 3,1620 zł za dolara i 4,1870 zł za euro. Rodzimej walucie w obronie przed wyprzedażą nie pomógł głos ze strony Rady Polityki Pieniężnej. Andrzej Bratkowski, członek tego gremium powiedział dziś, że podwyżka stóp procentowych może być konieczna jeszcze w pierwszej połowie tego roku, z tego względu, że bez tego jest dość mało prawdopodobne, aby inflacja powróciła do celu.
Dodatkowo Grecy będą teraz pod jeszcze ściślejszą kontrolą urzędników z Troiki, co może nie przypaść im do gustu. W takim kontekście nie dziwi więc fakt, że od rana na rynku pary EUR/USD dominowała chęć realizacji zysków. Sprzyjały temu również kiepskie nastroje panujące nie giełdzie. Poprzez to cena euro do południa obniżyła się do okolic poziomu wsparcia na 1,32. W poprawie nastrojów nie pomagały dobre wyniki aukcji bonów hiszpańskich oraz EFSF. Dopiero w miarę dołączania kapitału amerykańskiego do gry byki podjęły próbę odbicia. Nie miały jednak zbyt dużo argumentów i pod koniec sesji kurs kształtował się na poziomie 1,3225.
Złoty traci na wartości
Nocna aprecjacja rodzimej waluty, wynikająca ze wzrostów eurodolara po decyzji o przyznaniu drugiego pakietu pomocowego została zredukowana już w pierwszych godzinach sesji londyńskiej. Mieszany sentyment rynkowy wynikający z ciągle utrzymujących się obaw o Grecję (mimo przyznania pomocy) nie sprzyjał dziś mniej pewnym aktywom. Cena amerykańskiego dolara w pierwszej części handlu wzrosła powyżej poziomu 3,16 zł. Euro w tym czasie kosztowało ponad 1,5 gr więcej niż z samego rana. Druga część handlu także nie była najlepsza w wykonaniu złotego.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.