Premier Polski Donald Tusk został wybrany szefem Rady Europejskiej. To ogromny sukces dla naszego kraju tym bardziej, że decyzja była jednogłośna. W związku z tym, premier będzie musiał zrezygnować ze wszystkich funkcji politycznych pełnionych dotychczas w kraju. Oznacza to, że wkrótce poznamy nowego szefa rządu. Donald Tusk zapowiada, że jego nazwisko zostanie podane do wiadomości publicznej już w najbliższy wtorek. W kuluarach mówi się, że następczynią Tuska będzie obecna Marszałek Sejmu Ewa Kopacz.

Chociaż oficjalnie stołek przewodniczącego RE Tusk obejmie dopiero 1 grudnia, to jednak niemal pewnym jest, że premier zrezygnuje z pełnionej w kraju funkcji dość szybko. Razem z nim do dymisji podać będzie musiał się cały rząd, a następca jego szefa stworzy swój własny. Nastąpi to przed wyborami samorządowymi, których druga tura odbędzie się 30 listopada.

Zarówno polscy, jak i zagraniczni politycy przyznają, że wybór Donalda Tuska na przewodniczącego rady Europejskiej to wyjątkowe wyróżnienie, które udowadnia, że Unia liczy się z naszym krajem. Podkreśla się przy tym, że jesteśmy jednym z krajów, których staż we Wspólnocie wcale nie jest długi, więc taka jednogłośna decyzja pokazuje, że jesteśmy szanowani w UE. Dodatkowo, oznacza to, że sam Donald Tusk podejmuje właściwe decyzje polityczne, a przedstawiciele państw członkowskich naprawdę mu ufają.

Oczywiście, osiągnięcie premiera to sukces całej Polski. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że stojąc na czele tak ważniej instytucji unijnej, Donald Tusk będzie mógł przykładać większą uwagę do kwestii, które dla jego rodaków są najistotniejsze. Choć Rada Europejska nie ma mocy legislacyjnej, to jednak wyznacza kierunki polityki unijnej, dlatego ma dla niej tak duże znaczenie.

Co Polska mogłaby ugrać, dzięki europejskiej prezydenturze Tuska? Być może uda się uzyskać więcej z unijnego budżetu, bo to właśnie RE wysuwa propozycje rozdziały pieniędzy na konkretne cele. Poza tym, Tusk będzie mógł od wewnątrz zająć się kwestią polityki energetyczno-klimatycznej, co być może pozwoli mu chronić polskie górnictwo węglowe.

Żeby jednak zauważyć jakieś efekty, musimy poczekać, co najmniej do przyszłego roku. Na razie, jak przyznał sam premier, musi on podszkolić język angielski, by lepiej radzić sobie w kontaktach z przedstawicielami innych krajów. Poza tym, gdy już obejmie nowe stanowisko, będzie musiał przystosować się do nowych obowiązków, zanim zacznie walczyć o więc ej unijnych korzyści dla Polski.