W myśl czarnego scenariusza gazety "To Thema", w ciagu 72 godzin po ogłoszeniu bankructwa greckiego państwa obywatele zaczęliby szturmować banki. Na przestrzeni dwóch tygodni doszłyby problemy z dostawami paliw, a pracownicy sektora publicznego nie otrzymywaliby pensji. Po trzech miesiącach zaczęłyby się coraz większe kłopoty z prądem, po pół roku nastąpiłaby eksplozja przestępczości, a po roku załamałaby się obronność państwa. Grekom z pomocą humanitarną musiałaby przyjść zagranica. Bezrobocie sięgnęłoby wtedy 35%.

Wczorajsze obrady w greckim parlamencie przyniosło oczekiwane przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy przegłosowanie nowego pakietu oszczędnościowy. Wartość planu oscyluje na poziomie 3,3 miliardów euro. Zaaprobowanie przez Ateny tych cięć było jednym z warunków udzielenia kolejnej międzynarodowej pożyczki.

Przypomnijmy: pierwszy pakiet pomocowy dla greckiego państwa wynegocjowano w maju 2010 roku; opiewał on na 110 miliardów euro, z których Ateny otrzymały do tej pory 73 miliardy euro. Na mocy drugiego pakietu ratunkowego uzgodnionego w październiku Grecja ma otrzymać 130 miliardów euro. Ponadto jej dług ma zostać obniżony o prawie 100 miliardów euro (z 350 miliardów euro), jeśli posiadacze greckich obligacji przystaną na poniesienie strat w wysokości 50% ich wartości.