Co z tymi stopami?
W Radzie Polityki Pieniężnej nie ma jednomyślności co do poziomu stóp procentowych. Kilku członków opowiada się za podwyżką, kilku za pozostawieniem stóp bez zmian, z kolei rynkowe kwotowania wyceniają obniżki stóp procentowych jeszcze w tym roku.
Cała ta dyskusja jest w dużym stopniu istotna dla notowań złotego, gdyż na przestrzeni ostatnich miesięcy dało się zauważyć silną (w porównaniu z innymi wskaźnikami dotyczącymi polskiej gospodarki) zależność kursu złotego z polityką pieniężną NBP. Niespodziewane podniesienie kosztu pieniądza z pewnością dałoby impuls do umocnienia polskiej waluty i osiągnięcie nowych tegorocznych minimów na wykresach EUR/PLN, USD/PLN, czy CHF/PLN.
Najnowszego komentarza w tej sprawie udzielił wczoraj prezes NBP Marek Belka, zdaniem którego choć większe jest prawdopodobieństwo podwyżki niż obniżki, to jednak nie chce on podejmować pochopnej decyzji i zacieśniać politykę monetarną, jeśli miałoby się okazać, że w kolejnych miesiącach polska gospodarka wyraźnie zwolni i będzie trzeba odwracać decyzję. Takie działanie nadszarpnęłoby reputację banku centralnego, stąd jest on gotowy przyjąć „mniejsze zło” i najwyżej spóźnić się z reakcją.
Nie można się nie zgodzić z prezesem, mając na uwadze sporą niepewność rynkową, szczególnie w kontekście kondycji gospodarki strefy euro. Na razie Polska ma się dobrze, nawet lepiej niż jeszcze nie dawno przewidywały to banki inwestycyjne, które teraz podnoszą prognozy wzrostu z niecałych 2 do ok. 3 proc., czyli tyle, ile od pół roku prognozował NBP.
Belka podkreślił, że w pewnym stopniu bank centralny jest wyręczony przez kurs złotego, który względem euro spadł z 4,50 do 4,13, i to daje Radzie Polityki Pieniężnej czas, by poczekać z decyzjami w sprawie stóp procentowych. I tutaj chyba zawiera się powód silnie jastrzębich wypowiedzi niektórych członków RPP – sygnalizowanie potencjalnego zacieśniania polityki pieniężnej należy traktować jako słowne interwencje, które w głównej mierze mają za zadanie wpływać na obniżenie oczekiwań inflacyjnych konsumentów, ale po części także mają na celu stabilizować kurs złotego.
Bez sugerowania podwyżek stóp procentowych kapitał zagraniczny mógłby opuszczać polski rynek, osłabiać złotego, co przekładałoby się na wzrost inflacji importowanej i zmusiłoby bank centralny do faktycznej podwyżki. Aby jednak ocenić to, jak rzeczywiście postąpi RPP, najlepiej jednak polegać na wypowiedziach przewodniczącego Rady, a tutaj mimo wszystko dominuje ton neutralny.
W środę na rynku finansowym zanosi się utrzymanie spokojnej atmosfery z wtorku, a ubogi kalendarz publikacji będzie do tego zachęcał. O 10:00 z Eurolandu napłyną dane o podaży pieniądza M3, które jednak powinny zostać zignorowane przez rynek. Podobnie powinno być z finalnym odczytem dynamiki PKB Wielkiej Brytanii za IV kwartał (10:30), gdzie oczekuje się utrzymania poprzedniego odczytu na poziomie -0,2 proc. k/k. Uwaga inwestorów skupi się na raporcie z USA dotyczącym zamówień na dobra trwałego użytku (14:30). Oczekuje się wzrostu zamówień o 3 proc. w ujęciu miesięcznym, a silniejszy odczyt będzie sygnalizował szybszą poprawę w amerykańskiej gospodarce.
Najnowszego komentarza w tej sprawie udzielił wczoraj prezes NBP Marek Belka, zdaniem którego choć większe jest prawdopodobieństwo podwyżki niż obniżki, to jednak nie chce on podejmować pochopnej decyzji i zacieśniać politykę monetarną, jeśli miałoby się okazać, że w kolejnych miesiącach polska gospodarka wyraźnie zwolni i będzie trzeba odwracać decyzję. Takie działanie nadszarpnęłoby reputację banku centralnego, stąd jest on gotowy przyjąć „mniejsze zło” i najwyżej spóźnić się z reakcją.
Nie można się nie zgodzić z prezesem, mając na uwadze sporą niepewność rynkową, szczególnie w kontekście kondycji gospodarki strefy euro. Na razie Polska ma się dobrze, nawet lepiej niż jeszcze nie dawno przewidywały to banki inwestycyjne, które teraz podnoszą prognozy wzrostu z niecałych 2 do ok. 3 proc., czyli tyle, ile od pół roku prognozował NBP.
Belka podkreślił, że w pewnym stopniu bank centralny jest wyręczony przez kurs złotego, który względem euro spadł z 4,50 do 4,13, i to daje Radzie Polityki Pieniężnej czas, by poczekać z decyzjami w sprawie stóp procentowych. I tutaj chyba zawiera się powód silnie jastrzębich wypowiedzi niektórych członków RPP – sygnalizowanie potencjalnego zacieśniania polityki pieniężnej należy traktować jako słowne interwencje, które w głównej mierze mają za zadanie wpływać na obniżenie oczekiwań inflacyjnych konsumentów, ale po części także mają na celu stabilizować kurs złotego.
W środę na rynku finansowym zanosi się utrzymanie spokojnej atmosfery z wtorku, a ubogi kalendarz publikacji będzie do tego zachęcał. O 10:00 z Eurolandu napłyną dane o podaży pieniądza M3, które jednak powinny zostać zignorowane przez rynek. Podobnie powinno być z finalnym odczytem dynamiki PKB Wielkiej Brytanii za IV kwartał (10:30), gdzie oczekuje się utrzymania poprzedniego odczytu na poziomie -0,2 proc. k/k. Uwaga inwestorów skupi się na raporcie z USA dotyczącym zamówień na dobra trwałego użytku (14:30). Oczekuje się wzrostu zamówień o 3 proc. w ujęciu miesięcznym, a silniejszy odczyt będzie sygnalizował szybszą poprawę w amerykańskiej gospodarce.
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby logowania się za każdym wejściem, musisz się
zarejestrować lub zalogować.